Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2014, 20:52   #11
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Pałaszując gulasz, Olaf ciągle ciężko rozmyślał nad czymś. Myślenie jak zawsze nie przychodziło mu zbyt łatwo, jednak nie miał poddawał się. Kobieta, której się w dalszym ciągu przyglądał narobiła bądź, co bądź większego hałasu, niż kiedy on wchodził do karczmy. Wzrok wszystkich spoczywał teraz właśnie na niej. W międzyczasie do karczmy wszedł kolejny jegomość, na widok, którego traper parsknął śmiechem, przypominał mu, bowiem jego ostatnią pracę w cyrku, gdzie starał się oswoić niedźwiedzia. Koniec końców, zlecenie to skończyło się rozszarpaniem właściciela cyrku.

Opróżniwszy już miskę do cna, Olaf postanowił zacząć działać. Wstał od swojego stolika i – nie zapomniawszy wpierw wziąć ze sobą swojego miecza – skierował się w stronę stolika, przy którym siedziała czwórka jegomości. Postanowił wpierw spokojnie porozmawiać, a dopiero potem przejść do pracy.

-Ekhem… Witam. Olaf, do usług. – Przedstawił się lakonicznie, mając nadzieje, że mimo to pozostanie zrozumiany. Chociaż w sumie było mu wszystko jedno. – Ciekawa i dość głośna z was zgraja. Żadnego z was w tych okolicach wcześniej nie widziałem… chyba. – To „chyba” odnosiło się do czwartego, cudacznego jegomościa z runem leśnym na głowie. Przez cały czas Olaf miał wrażenie, że go skądś kojarzy, albo widział już gdzieś kogoś podobnego. Może sługa jakiegoś byłego klienta. – pomyślał Olaf, wspominając sobie licznych szlachciców, którym służył, jako opiekun i przewodnik w lesie, podczas gdy oni bawili się w myśliwych. Ostatnimi czasy traper nie mógł się opędzić od takich zleceń. Nie… – zaprzeczył sobie samemu w myślach. Jednak wciąż nie mógł sobie przypomnieć, skąd może go znać…

-W każdym razie, stwierdziłem, że może się do was przysiądę… - Machnął przy tym na dziewkę, rozlewającą piwo. – …i pogadam. Skąd żeście się urwali? Chyba nie z cyrku, jak, o, tamten. – Mówiąc to wskazał na młodziana, który dopiero, co wszedł do karczmy.

Siedząc już z nimi, jego stosunek do kobiety całkowicie uległ zmianie. Starał się na nią teraz prawie w ogóle nie spoglądać. Wolał się na razie skupić, na jej towarzyszach.
 

Ostatnio edytowane przez Hazard : 19-09-2014 o 15:35.
Hazard jest offline