Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2007, 04:44   #3
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Digoxin, po pierwsze, autentycznie szacunek za wiedzę. Opisane przez Ciebie laboratorium, bardzo fajnie. Podane przykłady trucizn roślinnych, super. Jak to truje, świetnie. Podawanie, nieźle (tu pewne braki są). Poza tym, jak zwykle pokazujesz swoje mocne strony: dobry styl pisania, słownictwo, ortografia, stylistyka, wszystko to dobrze o Tobie świadczy i czyni Twe artykuły przejrzystszymi i łatwiejszymi do przyswojenia. Me uznanie.

Ponownie niestety tytuł troszkę kazał mi oczekiwać czego innego:

Cytat:
Tytuł artykułu: Bić czy truć?
Autor: Digoxin
Opis: Czyli sztylet kontra trucizna
Nigdzie w treści artykułu nie znalazłem porównania między jednym a drugim sposobem. Porównanie to sobie mogę sam wysnuć po tym, co napisałeś. Twój artykuł bardziej jest peanem dla gry trucicielem i tego, że można się tym dobrze bawić (co znajduję bardzo prawdziwym twierdzeniem, pełna ma zgoda na Twe racje tutaj).

A napisałeś wiele. Ten tekst w mej opinii ma potencjał na bycie prawdziwą perełką. Niestety tylko potencjał, bowiem:

- ani słowa o truciznach będących lekarstwami. Spora to grupa, dająca fajne możliwości, vide słynny motyw z hrabiego Monte Christo i tego jak "podtruł" on brucyną podaną rękami pani de Villefort cztery osoby.

- nie rozumiem, dlaczego truciciele nie mogą wywodzić się z plebsu, skoro są takie trucizny jak muchomor czy pokrzyk czy wilcza jagoda. Do tego przecież nie trza skomplikowanego laboratorium.

- podajesz, co truciciel powinien mieć w laboratorium. Nie podajesz po co i do czego. Po co więc to podawać? Dla samego pochwalenia się posiadaną wiedzą? Szkoda trochę wysiłku. Widać, że ową wiedzę posiadasz w innych miejscach artykułu, szacunek czytelnika za nią już masz.

- jest słów parę o podawaniu trucizny. Zabrakło mi podkreślenia i pewnej koncentracji na DYSKRETNYM podawaniu trucizny. Klaudiusz (rzymski cesarz) spodziewał się, że zostanie otruty, spodziewał się KTO go otruje. Jadał więc jedynie owoce z drzewa w ogrodzie, gdzie przesiadywał. Jego trucicielka dowiedziawszy się o tym, wstrzyknęła tym owocom truciznę. Francuski król, brat Henryka Valois, co to po elekcji z Polski uciekł, zginął, bo lizał palce, którymi przewracał strony w książkach. Truciciel rogi książek nasmarował trucizną. Zresztą, Katarzyna du Medici onegdaj podesłała Nawaryjczykowi do łóżka piękną kobietę, każąc jej położyć na usta (tuż przed samym aktem) makijaż, który miał mężczyznę usidlić i roznamiętnić. Gdyby nie to, że kobieta się pospieszyła, byłyby dwa trupy, nie jeden.

- piszesz, że truciciel zna się na antidotach. Ale nie piszesz o antidotach wiele. Podajesz przykład (dobry zresztą), że jedna trucizna może negować drugą. Na ten temat wiele więcej też nie ma. Truciznę da się wykryć, przed i po śmierci trutej osoby. W tekście nic o tym. Jak się wykrywa, jak się zapobiega, nic. Szkoda. Niektóre trucizny są kompozytowe - skonstruowanie takiej to istny majstersztyk, a używa się ich na osobach regularnie zażywających odtrutek. Świetny przykład to książka Sapkowskiego, gdzie Reynevan konstruuje takową. Trucizna wywołuje niewielką acz irytującą dolegliwość, na którą lek reaguje z następną substancją wchodzącą w skład trucizny, wywołując dajmy na to gorączkę, spędzając gorączkę, wywołamy drgawki, lecząc drgawki wywołamy biegunkę, lecząc biegunkę ... i tak lawinowo, coraz szybciej, coraz groźniej, spiralą w dół aż do śmierci. Tak ponoć zginęła Lukrecja Borgia, wykorzystano, że w porodzie kobietę traktuje się w konkretny sposób, i podano jej odpowiednią truciznę.
Można to wykorzystać. A nuż dwie osoby naraz trują delikwenta, podając mu dwie różne trucizny, co wtedy?

- mało o truciznach zwierzęcych. Znanym sposobem zatrucia danej osoby było wszak wpuszczenie mu węża, skorpiona czy innego tałatajstwa do sypialni.

- Mało o tym, jak śledzić truciciela. Jeśli otrułem, to głupio by było zginąć pod toporem kata, tylko dlatego, że w całym mieście jest jeden sklep, gdzie sprzedawali charakterystyczny składnik dla mej trucizny. Składnik, który doktor wynalazł po pobieżnym badaniu, a który ja w sklepie kupiłem, jako jedyny w przeciągu tego tygodnia, zostając zapamiętany przez sklepikarza, co szybko doprowadziło do mego schwytania.

- piszesz o tym, kim mogą być truciciele, ale nie wyczerpujesz tematu. Czemu trucizna przez lata uważana była bronią kobiet? Bo truciciele to Ci, którym nie dostaje zręczności, siły i/lub wytrzymałości, by walczyć bronią białą, sięgają więc po inne środki.

- wspominasz, że można cel zastrzelić. I ani słowa o prekursorach snajperów, czyli kusznikach. Kusza miała koszmarny zasięg, dwa najlepsze typy łuków na świecie mogły się mierzyć z kuszami pod tym względem, mongolskie kompozytowe i angielskie długie. Kusza ma też potworną siłę przebicia, co powoduje, że idealna jest na ciężko zbrojnych. Jeden kusznik zabijający księcia w kluczowej chwili i nie ma decyzji o wyruszeniu wojsk.

- zamiast pisać o wirtuozach noża czy innej broni, w tym strzeleckiej, piszesz o oprychach, którzy są tu ni przypiął ni przyłatał. Oprychy są wszędzie takie same. Gdzie im do Lukrecji Borgii, Messaliny czy Locusty. Gdzie im do Bonharta, Pomurnika czy Artemisa Entreri. Zupełnie nie ta klasa. W artykule bić czy truć, oprychy mogą dostać paragraf, ale nie aż tyle!

Piszę dlatego, że Twój tekst wzbudził we mnie strasznego smaka na granie trucicielem (czyli jeden Twój cel osiągnięty ). No i dał mi mnóstwo pomysłów, ale też mnóstwo "ale", potencjalnych braków. To może być perełka, Digoxinie, i przyznam, że mam na to, że nią będzie, spore nadzieje.

pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłą lekturę,
Tammo
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline