Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2014, 11:34   #12
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Krasnolud pociągnął tęgi łyk. I odwrócił się w stronę rudowłosej.

- Powiedzże... - Jak jej było? Marlena? Nie, Milena. - ...Mileno, co sprowadza cię w te strony?

Tak, na to pytanie Iskra czekała. Obawiała się go, ale też wiedziała, że jest jej potrzebne, by odsunąć od siebie podejrzliwość karczemnej zgrai. Opowieść, którą dla nich miała, naprawdę usłyszała kiedyś w Obre. Czy była prawdziwa? Cóż… to chyba jest najlepsze w karczemnych bajdach, że nigdy nie wiadomo.
Iskra uśmiechnęła się tajemniczo, po czym podsunęła Gottriemu pod brodę swój kufel sugerując, że od tej opowieści może zaschnąć w ustach.

- Cóż, moja jest badaczką na usługach pewnego pana, który życzy sobie zachować anonimowość, stąd jego imienia nie wolno mi wymówić. Wiecie jak to jest z tymi na górze, nie? Jak mają wszystko, to zaczynają szukać czego nowego. Jedni patrzą tedy w przyszłość, lecz inni… w przeszłość. Jest taka legenda…- zaczęła opowiadać rudowłosa przyciszonym tonem, zmuszając ewentualnych słuchaczy do zachowania całkowitej ciszy i konspiracyjnej bliskości.

Dawne czasy odeszły...
Starzy Bogowie zepchnięci zostali w niepamięć przez wiernych Słowom Prawdy – fanatycznych kleryków i skrupulatnych inkwizytorów, którzy ogniem i mieczem narzucali nową wiarę.
Dawni kapłani ostrzegali, że Starzy Bogowie płaczą, a każdy szum trawy, szelest liści niesie ze sobą ich żałosną skargę i strach. Strach, że wraz z zapomnieniem przestaną istnieć.
Jednak nie wszyscy bogowie poddali się. Byli wśród nich tacy, którzy wraz z zapomnieniem rośli w straszliwą siłę - obrastali w czarną moc, aby z bogów sprzyjających ludziom, przeistoczyć się w demony zniszczenia. Tak właśnie stało się z Jukną.
Stary bóg płodności i miłości patronował niegdyś zakochanym. Noc Jukny była jednym z najradośniejszych świąt. Wówczas nikt nie wstydził się kochać, nikt nie wstydził się cieszyć życiem. Dzień ten wiązał się jednakże z pewnym istotnym dla boga rytuałem. Rytualne kąpiele zakochanych stanowiły nie tylko obrzęd oczyszczenia, lecz także były sposobem uczczenia bóstwa. Jukna zapewniał bowiem harmonię powołując nowe życie, po tym które już odeszło oraz dbał o równowagę między żywiołami, zmywając z ludzi zła moc w trakcie rytualnych kąpieli.
Niestety, wraz z nową wiarą ludzie zatracili świadomość sensu święta Jukny. Nieskrępowana miłość stała się grzechem, a pieśni i nocne tańce obrazą boską.
Zapomniano...
Zapomniano o rytuale oczyszczenia, a wszystkie brudy... wszystkie niegodziwości i nieprawości niczym błoto oblepiły coraz to smutniejszego boga. Jukna był jednak zbyt dumny. aby rozpaczać jak pozostałe bóstwa. Wraz ze złem, które wdrążało się w jego istotę, rósł gniew, mający z czasem przerodzić w zimną nienawiść do tych, którzy ośmielili się „zapomnieć”.
Jukna wezwał resztki swych wyznawców, którzy tak jak ów demon – już nie bóg, nienawidzili nowego porządku. Dzieci Jukny dzięki naukom swego boga zgłębiły tajniki czarnej magii, aby w Noc Jukny odprawić krwawy rytuał.
Niebo zawyło zatrwożone plugawym obrzędem, a ziemia się zatrzęsła. Góra, na której śmiałkowie wypowiedzieli bluźniercze słowa pękła na pół, grzebiąc nieszczęśników pod zwałami odłamków skalnych. Potężny ryk rozdarł powietrze, ci którzy go usłyszeli oszaleli od nienawiści, która nasączyła każdy ton niesamowitego głosu. Wybiła godzina Czerwonego Byka!

Deszcz lał z nieba bez przerwy przestając tylko chwilami, lecz nie po to być dać odpocząć chorej ziemi, ale by dobić pozostałe na powierzchni życie straszliwym gradem.
Ósemka wędrowców przemierzała zrujnowaną krainę pod osłoną nocy. Choć ciemność skrywała najgorsze, nie dało się ukryć spustoszenia, które nawałnice i trzęsienia ostatnich tygodni poczyniły na tej niegdyś uprawnej ziemi. Trudno było powiedzieć czy gorzej wyglądały nagie, zdewastowane ostępy leśne, czy też wyludnione wioski, które wędrowcy napotykali od czasu do czasu na swej drodze.
Poruszali się niemal ślimaczym tempem od kiedy pozostawili swe konie, gdy te nie mogły ich już dłużej nieść w taką pogodę. Na dodatek śmiałkowie mieli jeszcze jedno ograniczenie, jako stwory nocy – „wampierze”, mogli wędrować tylko od zachodu do wschodu Słońca. Wiedzieli jednak, że niedługo znajdą się w centrum zniszczenia. Wszak im bliżej siedziby demona, tym większym chaosem było to co się wokół nich działo. Zmrożone krople raniły skórę obojętnie jak dobrze ktoś otulił się szatami, które wiatr szarpał i darł dręcząc dodatkowo uszy wędrowców swym przeraźliwym wyciem. Gdyby ludzi mieszkających niegdyś na tych ziemiach nie wybiła zaraza, zginęliby pewnie z wyziębienia lub innych skutków działalności szalonego boga, który siał zniszczenie wszędzie tam, gdzie kiedyś pilnował harmonii.
Rzec jednak można, iż ósemka wybrańców lekce sobie ważyła wybryki demona, wszak oni już raz umarli – dokonanie tej sztuki po raz drugi nie było łatwe.
Ośmiu wybranych stoczyło ciężki bój z demonem, który przybrał postać płonącego Byka -większego niźli normalne zwierze tego gatunku niemal dziesięciokrotnie. Walka była trudna, lecz śmiałkowie już wówczas byli zaprawieni w boju lub też wyjątkowo uzdolnieni. Dzięki swym nadludzkim siłom oraz magicznym rytuałom zepchnęli demona do wnętrza góry zagrzebując go pod skałami i pogrążając w magicznym letargu. Dawne bóstwo gdy zrozumiało, że poniosło klęskę, ryknęło raz jeszcze obiecując, iż dzień zemsty nadejdzie wraz z Nocą Jukny.

Kobieta odetchnęła, potoczyła wzrokiem po zebranych, napawając się ich uwagą.
- Kiedy pierwszy raz moja usłyszała tę legendę, nie wierzyła w nią, ale potem… mój chlebodawca pokazał mi starą mapę. Mapa opatrzona była znakiem bitwy i naniesionym nań symbolem Jukny umieszczonym dokładnie na szczycie Turgh-Houl, najwyższym wierzchołku gór Urgh-Nes.
- Czyli… to było tutaj! – wypalił jeden z słuchaczy.
- Ano – potwierdziła Iskra A moja sprawdzi czy jakie ślady tej bitwy tam się nie uchowały.

Odrzuciła rudą grzywę, po czym wyprostowała się dumnie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline