Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2014, 22:12   #7
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
An uśmiechnął się do słońca za oknem. Był wdzięczny za jego powrót. - Nic nie wziął, nie miał karty bibliotecznej i nie był w stanie założyć nowej. - wyjaśnił spokojnie chłopak siadając na swoim krześle. - Mogłabyś zrobić mi jakąś kawę na pobudzenie? - spytał.
- Przecież to był biskup… - dziewczyna wyraźnie spochmurniała słysząc słowa swego brata. Zdawało się, że biskupi jak i wszystko, co ponad nimi to niemalże celebryci dla mas. Nawet jeśli przyświetla im ta czy inna idea, większość ich entuzjastów podążała za nimi ze zgoła innych powodów.
- No. - przytaknął zdziwiony nagłą spostrzegawczością z strony Zan. - A ja jestem bibliotekarzem. - dodał drwiąco, i uśmiechnął się lekko. - Jak jednemu pójdziemy na rękę to zaraz wszyscy będą chcieli książki wykradać.
- Jedno jego “tak” może sprawić, że nie będziesz musiał martwić się o klientów. Jedno “nie”... - Zan nie zamierzała nawet kończyć. Jej ponura mina była jednak wystarczającym dodatkiem do wypowiedzianych przez nią słów.
An usniósł brew. - Jakich ty się książek naczytała? Kto w dzisiejszych czasach wierzy w boga? I od kiedy kościół ma w edenie jakąkolwiek realistyczną formę władzy. - chłopak nie mógł w żaden sposób zrozumieć swojej siostry. Chyba pierwszy raz w życiu. - Już widzę jak ludzie przestają czytać książki, bo jakiś biskup im powiedział, że biblioteka jest niefajna.
- Może nieco przesadziłam - dziewczyna błyskawicznie spochmurniała. An mógł odnieść wrażenie, że jego reakcja była nieco zbyt gwałtowna. Z drugiej strony wizja bólu głowy ciągle unosiła się w jego świadomości. Dokładnie tak samo jak wizyta uciążliwego klienta.
- Dobra reklama z jego strony na pewno by nie zaszkodziła - dodała.
- Zależy. Gdyby wyznał że dostał książkę bez rejestracji, cały system biblioteki poszedłby w diabły. - zauważył An. - A potem byśmy potracili książki nie będąc świadom gdzie.
Był dość zimny w swoim rozumowaniu, ale wiedział że ma rację.
- To Eden, nie Chiny - westchnęła, rozkładając rece na boki jakby w geście bezradności. Wiedziała, jak ważny jest wizerunek każdego miejsca, a pomiędzy uchodzeniem za przyjazną, czasem naginającą własne zasady biblioteką, a pozbawioną serca wypożyczalnią książek, wolała utożsamiać się z tym peirwszym.
Po niezręcznej chwili przepełnionej milczeniem piękniejsza z rodzeństwa ruszyła w kierunku wyjścia. - Too…. ja idę zrobić tą kawę. - westchnęła, starając się zatrzeć negatywne wrażenie.

***

Minęło blisko 15 minut, w których An zdążył dorwać się do kolejnej książki, oraz powoli rozpocząć zagłębienia się w nowy, całkowicie odrębny od obecnego świat. Poznał imiona pierwszych bohaterów, nie zdążył jednak zacząć sympatyzować z którymkolwiek. Ze swoistego letargu wyrwał go odgłos otwieranych drzwi. Zaraz po tym pojawiło się światło.
Dużo światła.
Zbyt wiele, by mógł zobaczyć cokolwiek. Odruchowo uniósł dłoń, starając się zasłonić oczy. Jego powieki opadły w dokładnie tym samym celu. Nie wiedział, co się dzieje, znalazł się zupełnie sam.
Otworzył oczy….
 
Fiath jest offline