Wątek: Kim to jest?
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2014, 22:21   #314
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Alivon miał rację wszystko działo się nadzwyczaj prędko. Niebo zrobiło się czerwone. Ludzie zamarli widząc tak dziwne zmiany na niebie, nie obwieszczało to nic dobrego, każdy czerwień kojarzył jako kolor krwi.

Barbarzyńca wraz z Gundramem doszli do miejsca gdzie jeszcze niedawno znajdował się Ernst z Carlem, którzy teraz przeszli w kierunku Czerwonego domu. Alivon zniknął gdzieś na tyłach. Nikt nie zdążył tego dostrzec. Nagle z lasu wybiegła fala miraży goblinów i orków. Nawet ostrzeżeni przez bohaterów mieszkańcy z przerażeniem patrzyli na falę widm sunących do miasta. Wybuchła panika. Widma zaczęły się „wchłaniać się” w ciała osadników. Wszystko bezgłośnie i bezboleśnie. To tylko miraże. Potem wokół miasteczka wyrosły wysokie na dwa metry ogrodzenie z cierni. Po chwili ciernie rozstąpiły się i na ulice miasteczka wyszła Gwerwhyn w formie Konarzycy i zaczęła się rzeź. Pierwszy na ogień poszedł Jortan, którego zalała fala strachu. Ciernie przebiły go dzieląc ciało na dwie części. Konarzyca wydawał się być nieśmiertelna, a każda rana regenerowała się natychmiast. Konarzyca zaczęła mordować każdego człowieka, jakiego tylko znalazła, ale się nie śpieszyła, chodząc od domu do domu. Ataki ogniowe nie przynosiły żadnego skutku, ta szybko przemieniła się w formę bojową i wznosząc ramiona ku niebu przywołała ciężkie chmury. Po kilkunastu minutach spadł rzęsisty deszcz, który ugasi ogień. Do tego czasu Gwerwhyn z łatwością się zregenerowała. Widząc, że mieszkańcy bronią się zacięcie i używają wobec niej ognia przeistoczyła się w formę bojową ciekących ludzi zaczęła chwytać ciernistymi krzewami i przytwierdzać do budynków, aby później się nimi zająć. Cały czas roniła czarne łzy. Ludzie ginęli jeden za drugim. Gwerwhyn nie spieszyła się bowiem z miasteczka można uciec jedynie w Ciernie, które stworzyła wraz z pojawieniem się. Konarzyca cierpliwie, powoli kroczyła uliczkami, które doskonale znała ze swoich nocnych eskapad i wyładowuje pojedynczych mieszkańców, po czym ich beznamiętnie, szybko zabija. Gundram znalazł się na tyle blisko aby usłyszeć, jak zabijając śpiewa cicho lamenty w języku elfów. Część mieszkańców zabarykadowała się w Czarnej Wiśni. Konarzyca zostawiła ich sobie na koniec. Oplotła drzwi i okna cierniami, a potem przyzwała błyskawicę, która podpaliła budynek.

Stary Greimold przestał się kryć ze swoim uwielbieniem dla Gwerwhyn, porzucił wszystkich i ruszył na spotkanie z Gwerwhyn. Konarzyca przystała na chwilę, po czym przytuliła zachwyconego starca. Po kilku sekundach z jej ciała wyrosły długie na trzy łokcie ciernie, które przebiły Greimolda uśmiercając go na miejscu. Ernst wraz z Carlem wyruszyli do czerwonego domu go dokładnie przeszukując, ale nie znalazłszy niczego udali się do lasu. Wyglądało to na jedyną w tym momencie drogę ewakuacji, pomimo, że nawet nie wiedzieli o tym co dzieje się na wsi. Wyszli przed czasem gdy ciernie zostały stworzone, dlatego nie mieli już tego problemu. Jako jedyni prawdę mówić w przypadku szczęścia ocaleli mogąc opowiedzieć tę całą historię innym.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=yT9wuvJHcyk[/MEDIA]

Miasteczko zostało zniszczone, wszyscy zginęli z wyjątkiem dwóch towarzyszy, którzy udali się do starego Fuchsdorfu. Samotny kruk przysiadł na omszałej belce i spojrzał na szyld, na którym widniał zatarty przez czas wizerunek Czarnej Wiśni. Między osmalonymi i zbutwiałymi resztkami budynków rosły potężne drzewa. Las Kharnosa z łatwością pochłania przeszłość i nic mu nie umknie. Tu, gdzie niegdyś znajdowała się osada hardych pionierów dziś znajdują się tylko te mizerne ruiny. Szare gałęzie szumią poruszane zimnym wiatrem. Ptak rozkłada skrzydła i patrzy w górę, jakby ujrzał coś między ośnieżonymi gałęziami… Pod jego szpony opada kilka czarnych, tłustych kropel. Kruk zrywa się do lotu.

KONIEC
 
Inferian jest offline