Udaliście się w pogoń za ocalałymi snotlingami, jednak sprytne bestie zaszyły się gdzieś w zakamarkach tuneli. Nie udało się także odnaleźć ich tropu, ponieważ w skalnym podłożu nie odciskały się ślady ich stóp.
Z racji braku perspektyw na powodzenie tej części misji, skupiliście się nad tym co znajdowało się w tej chwili przed wami. Pomimo, że nie udało się wam dotrzeć do stworów, to odnaleźliście jaskinię, która mogła stanowić ich leże. Wszędzie odnajdowaliście bowiem szczątki ich pożywienia, drobne przedmiowy - w większości śmieci, a także wymoszczone paprochami i skrawkami materiału miejsca, które zapewne służyły jako posłania. Na środku jaskini, w której było to wszystko, znajdowała się sadzawka z wodą. Na pierwszy rzut oka jednak uznaliście, że woda ta jest pełna nieczystości.
Wśród zasuszonych trucheł, będącymi w istocie długoterminowymi przekąskami, jedno ciało wyróżniało się spośród pozostałych. Należało chyba do jakiegoś poszukiwacza, co można było wywnioskować po fragmentach stroju i zardzewiałym mieczu u jego boku. Od razu waszą uwagę przykuła dłoń nieszczęśnika, która do tej pory trzymała coś w żelaznym uścisku zaciśniętej pięści. Był to chyba złożony arkusz pergaminu. |