Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2014, 18:16   #1
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
[autorski] Cywilizacje: Starożytność

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=IJiHDmyhE1A[/MEDIA]
Cywilizacje:
Starożytność



Nad nieznaną, dziewiczą ziemią po raz pierwszy zapłonęła życiodajna lampa słońca. Po raz pierwszy, gdy można to było uwiecznić. Ten bowiem dzień miał wyznaczyć nowe granice i horyzonty, miał zacząć zupełnie nową, niepoznaną i dynamiczną erę, której główni aktorzy właśnie pojawili się na nieznanym lądzie, który już wkrótce miał stać się wielką areną, wielkim matecznikiem rzeczy wielkich, dobrych i złych, ale wielkich.

Słońce wzeszło nad czterema ludami po raz pierwszy.

Hircanie

Slońce wzeszło dla Hircan. Wielki, koczowniczy lud, drący przez niezmierzone fale stepu i siejący pośród innych nomadów strach, wreszcie osiadł na jednym z brzegów potężnej rzeki i zjednoczywszy pod silną ręką kilkanaście klanów utworzył pierwszą Palatię, czyli pałac.

Wkrótce zrozumieli, jak wiele dobra dała im ta wyżynna ziemia: ziemia była żyzna a fauna bogata. Przy korycie rzeki dziko rosło zboże, a na stepach szerokich pasały się swobodnie kozy, owce i konie. Klimat ich nowej ojczyzny był bardzo zróżnicowany: długie były pory przejściowe, czyli wiosna i lato. Wtedy deszcze nie padały, a temperatura była umiarkowana. Gdy nadchodziło lato, wszystko dookoła rozpływało się w żarze i nieustającym deszczu. Po jesieni następowała natomiast mroźna i śnieżna, ale za to krótka zima.

Hircanie musieli uważać. Nie byli bowiem sami w swojej nowej ojczyźnie. Stepy przemierzały często dzikie szczepy ludzi, gnolli czy też innych barbarzyńców, którzy jeno czekali na błąd w obronności Palatii, by ją spalić, a dobra zagarnąć. Ciężka pojawiła się przeprawa przed ludem Hircan, dodatkowo złożonym z różnorodnych i odmiennych plemion, które nieraz ceniły bardziej własne porachunki ponad dobro miasta.



Kenku

Słońce wzeszło dla Kenku, gdy wodzeni świętą wolą Kektaka opuścili swe wysokie, górskie gniazda i zeszli na niziny. Nowa ziemia powitała ich wielkimi lasami, grzybami wielkości jednego Kenku i zwierzętami, jakich w górach Kenku nie spotkali. W borach nowej ziemi znaleźli owce, sarny, łosie i niedźwiedzie. Kenku wiedzieli, że ta nowa ziemia będzie dla nich nowym, wspaniałym wyzwaniem, jakie zesłał dlań nieomylny Kektak.

Tak powstało Kenku-Aku, Siedliszcze Kenku. Już przez pierwsze lata, osadnicy zrozumieli, jak bardzo to miejsce różni się od gór. Często padało, trwała tu długa, mroźna zima, zaś lato bywało krótkie, choć słoneczne i ciepłe.

Niewiele było rzeczy, które byłyby wielkim problemem dla ludu Kektaka. Jedna tylko rzecz spędzała im sen z powiek. Las był ciemny, a korony drzew wysokie, stanowiły istną barierę przeciw deszczowi. Ziemia bywała przez to nieraz wysuszona, tak jak i gardła Kenku. Rzeki nigdzie nie uraczyli, jezior tak samo. Zdani byli tylko na mizerne opady z niebios, co prowadziło już nieraz do śmierci z odwodnienia.



Nesioi

Słońce wzeszło dla morskiego ludu Nesioi. Zdezorganizowane, skupione zazwyczaj przy linii brzegowej morza szczepy, w końcu zrozumiały, że lepiej będzie im osiąść i wybudować pierwsze miasto. Był bowiem powód. Tak powstało Oikeme, nadbrzeżna stolica Nesjan.

Lud Nesioi żył w tym miejscu od wieków, znali więc możliwości i dary tego terenu. Wiedzieli, jak siać pszenicę, jak pasać owce i jak poławiać ryby i małże, stanowiące dotychczas główne źródło pokarmu u koczowników. Nie musieli się też obawiać pogody – długie gorące i deszczowe lata, bardzo swobodnie przechodziły do umiarkowanych wiosen i jesieni. Zimy zaś były delikatne, czasem w ogóle nie spadał śnieg.

Innym był więc powód, dla którego Nesioi musieli wybudować Oikeme. Za żyznym, nadmorskim pasem, rozciągała się długa i martwa linii pustyni. A pustynia była domem tych, którzy wygnali Nesioi z ich poprzednich domów i którzy mogą znaleźć zechcieć zrobić to ponownie. Musieli więc podjąć wyzwanie i stawić opór najeźdźcy, gdy ten tylko pojawi się na horyzoncie.


Ulliari

Słóńce wzeszło dla pokornego ludu archonta, który zamieszkiwał chłodne, iglaste lasy od wieków. Sluepburg przywykł już do ciągłych śnieżyc, mrozów i zimy, która stanowiła większą część roku. Ulliari przywykli też do faktu, że lata nie było wcale, a istniał jedynie krótki okres roztopów, które nawet nie pojawiały się każdego roku. Okresy roztopów były jednak najważniejsze – wtedy bowiem jeziora, przy których zbudowano Sluepburg odmarzały i dawały dostęp mieszkańcom do bogatych i wielkich zasobów ryb, jakie skrywały zimą po grubą warstwą lodu. Poza rybami, Ulliari cieszyli się też wielkim lasem, wypełnionym twardym, wytrzymałym i długo palącym się drewnem oraz okolicznymi pokładami kamienia.

Życie w Sluepburgu nie było mimo to łatwe, nawet dla tak niepozornego, a silnego ludu jak Ulliari. Klimat niejednokrotnie już przetrzebiał ludność miasta, a śnieżyce burzyły nietrwałe domy. Archont musiał działać, jeżeli chciał okazać potęgę rozumu nad brutalną siłą natury i uchronić swój lud od przymusowej migracji na lepsze, ale nie mniej niebezpieczne ziemie.

 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 04-10-2014 o 18:32.
MrKroffin jest offline