[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=IJiHDmyhE1A[/MEDIA]
Cywilizacje:
Starożytność
Nad nieznaną, dziewiczą ziemią po raz pierwszy zapłonęła życiodajna lampa słońca. Po raz pierwszy, gdy można to było uwiecznić. Ten bowiem dzień miał wyznaczyć nowe granice i horyzonty, miał zacząć zupełnie nową, niepoznaną i dynamiczną erę, której główni aktorzy właśnie pojawili się na nieznanym lądzie, który już wkrótce miał stać się wielką areną, wielkim matecznikiem rzeczy wielkich, dobrych i złych, ale wielkich.
Słońce wzeszło nad czterema ludami po raz pierwszy.
Hircanie
Slońce wzeszło dla Hircan. Wielki, koczowniczy lud, drący przez niezmierzone fale stepu i siejący pośród innych nomadów strach, wreszcie osiadł na jednym z brzegów potężnej rzeki i zjednoczywszy pod silną ręką kilkanaście klanów utworzył pierwszą
Palatię, czyli pałac.
Wkrótce zrozumieli, jak wiele dobra dała im ta wyżynna ziemia: ziemia była żyzna a fauna bogata. Przy korycie rzeki dziko rosło zboże, a na stepach szerokich pasały się swobodnie kozy, owce i konie. Klimat ich nowej ojczyzny był bardzo zróżnicowany: długie były pory przejściowe, czyli wiosna i lato. Wtedy deszcze nie padały, a temperatura była umiarkowana. Gdy nadchodziło lato, wszystko dookoła rozpływało się w żarze i nieustającym deszczu. Po jesieni następowała natomiast mroźna i śnieżna, ale za to krótka zima.
Hircanie musieli uważać. Nie byli bowiem sami w swojej nowej ojczyźnie. Stepy przemierzały często dzikie szczepy ludzi, gnolli czy też innych barbarzyńców, którzy jeno czekali na błąd w obronności
Palatii, by ją spalić, a dobra zagarnąć. Ciężka pojawiła się przeprawa przed ludem Hircan, dodatkowo złożonym z różnorodnych i odmiennych plemion, które nieraz ceniły bardziej własne porachunki ponad dobro miasta.
Kenku
Słońce wzeszło dla Kenku, gdy wodzeni świętą wolą Kektaka opuścili swe wysokie, górskie gniazda i zeszli na niziny. Nowa ziemia powitała ich wielkimi lasami, grzybami wielkości jednego Kenku i zwierzętami, jakich w górach Kenku nie spotkali. W borach nowej ziemi znaleźli owce, sarny, łosie i niedźwiedzie. Kenku wiedzieli, że ta nowa ziemia będzie dla nich nowym, wspaniałym wyzwaniem, jakie zesłał dlań nieomylny Kektak.
Tak powstało
Kenku-Aku, Siedliszcze Kenku. Już przez pierwsze lata, osadnicy zrozumieli, jak bardzo to miejsce różni się od gór. Często padało, trwała tu długa, mroźna zima, zaś lato bywało krótkie, choć słoneczne i ciepłe.
Niewiele było rzeczy, które byłyby wielkim problemem dla ludu Kektaka. Jedna tylko rzecz spędzała im sen z powiek. Las był ciemny, a korony drzew wysokie, stanowiły istną barierę przeciw deszczowi. Ziemia bywała przez to nieraz wysuszona, tak jak i gardła Kenku. Rzeki nigdzie nie uraczyli, jezior tak samo. Zdani byli tylko na mizerne opady z niebios, co prowadziło już nieraz do śmierci z odwodnienia.
Nesioi
Słońce wzeszło dla morskiego ludu Nesioi. Zdezorganizowane, skupione zazwyczaj przy linii brzegowej morza szczepy, w końcu zrozumiały, że lepiej będzie im osiąść i wybudować pierwsze miasto. Był bowiem powód. Tak powstało
Oikeme, nadbrzeżna stolica Nesjan.
Lud Nesioi żył w tym miejscu od wieków, znali więc możliwości i dary tego terenu. Wiedzieli, jak siać pszenicę, jak pasać owce i jak poławiać ryby i małże, stanowiące dotychczas główne źródło pokarmu u koczowników. Nie musieli się też obawiać pogody – długie gorące i deszczowe lata, bardzo swobodnie przechodziły do umiarkowanych wiosen i jesieni. Zimy zaś były delikatne, czasem w ogóle nie spadał śnieg.
Innym był więc powód, dla którego Nesioi musieli wybudować
Oikeme. Za żyznym, nadmorskim pasem, rozciągała się długa i martwa linii pustyni. A pustynia była domem tych, którzy wygnali Nesioi z ich poprzednich domów i którzy mogą znaleźć zechcieć zrobić to ponownie. Musieli więc podjąć wyzwanie i stawić opór najeźdźcy, gdy ten tylko pojawi się na horyzoncie.
Słóńce wzeszło dla pokornego ludu archonta, który zamieszkiwał chłodne, iglaste lasy od wieków.
Sluepburg przywykł już do ciągłych śnieżyc, mrozów i zimy, która stanowiła większą część roku. Ulliari przywykli też do faktu, że lata nie było wcale, a istniał jedynie krótki okres roztopów, które nawet nie pojawiały się każdego roku. Okresy roztopów były jednak najważniejsze – wtedy bowiem jeziora, przy których zbudowano
Sluepburg odmarzały i dawały dostęp mieszkańcom do bogatych i wielkich zasobów ryb, jakie skrywały zimą po grubą warstwą lodu. Poza rybami, Ulliari cieszyli się też wielkim lasem, wypełnionym twardym, wytrzymałym i długo palącym się drewnem oraz okolicznymi pokładami kamienia.
Życie w
Sluepburgu nie było mimo to łatwe, nawet dla tak niepozornego, a silnego ludu jak Ulliari. Klimat niejednokrotnie już przetrzebiał ludność miasta, a śnieżyce burzyły nietrwałe domy. Archont musiał działać, jeżeli chciał okazać potęgę rozumu nad brutalną siłą natury i uchronić swój lud od przymusowej migracji na lepsze, ale nie mniej niebezpieczne ziemie.