Gdy sytuacja się uspokoiła i wszyscy nieumarli zostali już pokonani Margaret odetchnęła z ulgą. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że postąpiła zbyt pochopnie z klatką, ale wcześniej zastanawiała się tylko w jaki sposób pokonać trupy. Skąd miała wiedzieć, że zwykła stal na nich podziała. W końcu pierwszy raz widziała ożywieńców, a strach zrobił swoje.
- Co to za pretensje Valdred! - odkrzyknęła na słowa Valdreda, który wyprowadził ją z powrotem z równowagi - Chwilę temu sam prawie byś ją otworzył! Kto wie czy co gorszego by się wtedy stało, najpewniej podzieliłbyś los o tych tutaj trupów.
Margaret wiedziała, że efekt byłby taki sam, jednak chciała w jakiś sposób usprawiedliwić swój czyn. A niewiedza w zakresie magii jej towarzyszy pozwalała jej na taką zagrywkę. Wzięła kilka głębokich oddechów, aby się uspokoić. Truposze i zetknięcie się z tak potężną manifestacją mocy zrobiło swoje. Gdy ochłonęła dodała:
-Nie mam pojęcia co to dokładnie było. Jedno jest pewne, to coś jest potężne i jest sługą chaosu, a przed wyjściem na świat chroniła go tylko ta klatka i jeszcze potężniejsze od tej istoty białe wiatry magii. Niestety, gdy otworzyłam klatkę biała moc uleciała bezpowrotnie. Mam tylko nadzieję, że nie spotkamy tego potwora nigdy więcej. |