Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2014, 15:55   #101
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elphira była zadowolona z z zaoferowanej przez Hope pomocy co prawda mieli Eryka więc eliksiry mogły być zastosowane w ostateczności, w końcu mając kogoś kto potrafił leczyć dotykiem nie musieli się obawiać mniej poważnych ran. Zwój mógł im całkiem pomóc w przypadku kogoś wybitnie im nie przychylnego tylko... jak ? Mieli go rozwinąć przy delikwencie i wyrecytować zaklęcie ? To by było dość osobliwe... Osobiście najbardziej interesowała ją różdżka nie dysponowała samemu żadnym czarek który mógł by być wybitnie śmiercionośny w walce, z jednej strony nie lubiła przemocy z drugiej w ostatniej potyczce dość boleśnie odczuła ten brak. Różdżka mogła być dobrym początkiem póki jej zdolności się nie rozwiną, a może powinna zaopatrzyć się w Dreadwood w jakąś broń taką kuszę na przykład ? Z rozmyślań wyrwały ją ostatnie słowa Hope i jej nietęga mina oraz obleśny dotyk na karku.
- Co do czorta ?! - odskoczyła zauważając stwora szlachcianki - Mogła byś trzymać swojego zwierzaczka z dala ode mnie ?
Na twarzy arystokratki pojawił się szeroki uśmiech pełen triumfu. - Ależ po prostu Vermitrax cię lubi!. Powinnaś być bardziej wyrozumiała, a nie od razu obrażać go. Ranisz jego uczucia - potwór lewitował ze spuszczoną głową.
- Vermitrax? Ciekawy stwór ? Na czym to lata? -Airyd spróbował złapać stworzenie za ogon.
- Na swojej niespożytej mocy... o ile się naje. Gdzie jest pies - zaczęła się rozglądać po sali.
- Nie oceniaj biedactwa po pozorach - bronił latającej ryby Eryk - Ale psa proszę zostawić w spokoju- Upomniał Nys.
- Ciekawe ... Wygląda dość egzotycznie... - Airyd skwitował nie spuszczając oczu z Vemitraxa.
Widać pupilek miał imię i do tego był albo dobrze wytresowany albo w miarę inteligentny bo umiał wyrazić przykrość. No i jeszcze widać dało jej to satysfakcję jednak nie miała zamiaru jej tak łatwo odpuścić.
- To miło z jego strony... a psa zostaw w spokoju. Choć musicie mieć ciekawe gusta w twoich stronach skoro jadacie tam psy. I jaką dobrą właścicielkę ma skoro chcesz go karmić tym samy co ty sama jadasz jak pamiętam sama chciałaś go zjeść wczoraj...
-To było mięso z psa ? -upewnił się kitsune. Przestał żałować, że nie jadł z innymi...
- W tych stronach psów się nie jada to tak samo jakby ktoś spróbował zjeść Pani latającą rybę - Starał się grzecznie wyjaśnić Eryk - Proszę nie robić nam przykrości i zostawić biedne stworzenie w spokoju - Poprosił.
- Ano tak jest - przytaknął Airyd. Wolał nie dodawać, że w jego wypadku zjedzenie psa było niebezpiecznie bliskie kanibalizmu.
- Ależ Vermitrax tylko chciał się pobawić z pieskiem i jego właścicielką. Prawda - potwór ocierał się o jej dłoń.
- Mam wątpliwości czy twoje i nasze pojęcie zabawy są choć odrobinę zbliżone. - odparła czarodziejka.
I]- Psinka nie odwzajemnia tego zainteresowania więc może niech Vermi znajdzie sobie innego kompana do zabawy ? [/i]- Starał się nieco delikatniej podpowiedzieć paladyn.
Rachenys złapała się z udawanym wstrząsem za pierś - Czy ja coś sugerowałam? A czuję się winna z powodu mego wczorajszego zachowania i chciałam nawet w nocy przeprosić tą... no wiecie Tymczasem Hope obnażyła kły i wbiła palce w blat.
Eryk nieco wystraszony spojrzał się na gospodynie - Czy wszystko w porządku Panienko ?
- W ABSOLUTNYM - odparła Hope.
- Może już lepiej ruszajmy w drogę ? - Zaproponował.
-Ziółek, kaszaneczki ? - zapytała Nys
- RUSZAMY PANIENKO! Czasu mało a dużo do zrobienia. WSZYSCY palą się do drogi- Rzekł zdecydowanym tonem. Należało czym prędzej wyjść nim obie kobiety rozszarpią się na strzępy.

Hope nie wytrzymała. Wstała od stołu i rzuciła się na Rachenys. Nim doszło do rozlewu Lord Gery nie podnosząc oczu znad książki rzucił to samo zaklęcie co Ephira w pierwszej walce. Obie kobiety padły na ziemię.
- Docucie Nys...i przypomnijcie, że jeśli nie będzie grzeczne, to każe jej robić w stajni - powiedział spokojnie gdy Aerion przybiegł i budził Hope.
Eryk podrapał się w głowę i westchnął - Aryid pomóż mi wynieść Panienkę Nys ja chwytam za nogi. Tak jest jaśniepanie ale wolę ją cucić jak już będziemy kawałek dalej żeby się znów do gardeł sobie nie rzuciły.
- A Nys ma konia! Przecież nie możecie go zostawić samego w stajni bo będzie tęsknić! - Krzyknęła Sisi. Eryk nie lubił koni bo śmierdziało od nich gorzej niż od wychodka ale koniec końców doszedł do wniosku że lepiej wytrzymać smród konia niż jęki szlachetniej Pannicy.
Elhira nie spodziewała się że relacje między Hope i Nys były napięte do tego stopnia by rzucały się sobie do gardeł tak szybko, będzie trzeba w przyszłości uważać na szczęście Lord Gery szybko spacyfikował obie kobiety.
- Dobra lepiej się zbierzmy i wyruszmy bo jeszcze do południa tam nie dotrzemy...
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 05-10-2014 o 19:03.
Rodryg jest offline