Zbiegowisko było całkiem zabawne, to musiał przyznać.
- To mam rozumieć, że nieprzytomni będą prowadzeni na koniu, a my będziemy szli pieszo? -Airyd uniósł brwi. - W sumie racja można ją ocucić przy drzwiach chyba nie będzie jej się chciało wracać... - powiedziała Elphi - Ja to bym jednak poczekał aż dworek zniknie z oczu w końcu to koń ją będzie taszczyć a nie my. Po za tym nie trzeba będzie słuchać kolejnych dowcipasów o jedzeniu psów - Stwierdził Eryk -Ano można i tak? Potrzeba jeszcze czegoś, czy idziemy? - Airyd wzruszył tatralnie ramionami. - Lepiej już ruszajmy bo się przebudzą i znów będzie chryja - orzekł paladyn. -Popieram pana Eryka. Pani Elphi chce coś dodać? -Airyd się i tak średnio przejął - Nie, najwyżej będzie miała niemiłą pobudkę i tak trzeba jeszcze się zorientować na miejscu czy w ogóle uda nam się coś znaleźć. -oświadczyła Elpi
Airyd wolał sobie odpuścić skomentowanie jak uroczo - zabawnie wygląda taka wyniosła i naburmuszona. -No to idziemy? -wyszczerzył zęby. Przygoda, a nie jakieś poznawanie "sekretów kitsune" z jakimśtam Junem |