- Fogę fiechać dafej. Besf froblemfu. Fabiłam fotfora. Fuczcie się fupcy! - zawołała mówiła Rachenys przez spuchnięte usta. Ledwo wprawdzie siedziała na koniu, i przypominała pomidora, ale dzielnie się trzymała. Jechali dalej aż brudna droga doprowadziła ich do pustego obozowiska na rwącą rzęką. Panował tam bałagan, a w popiół w ognisku był rozrzucony.
Gdy je minęli doszli do niewielkiej doliny, gdzie rozciągało się zbiorowisko drewnianych chałup i namiotów nazywane dreadwood. Już z tej odległości do ich nozdrzy dotarł niesamowity aromat osady. Przy wejściu znajdowała się klatka z elfem w środku, a pilnował jej hobgoblin stający za ławą na której leżały różne przedmioty. Przy hobgoblinie stała tablica, na której napisano
"Bujro rzeczów znaleźniętych y Kradźniętych"
Rachenys na widok elfa syknęła
- Znam go. To Forakil Daichon. Rzezimieszek i morderca. Czasem dla nas pracował
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |