Pchanie się z dzieciakiem w sam środek jatki na bank nie stanowiło dobrego pomysłu. Gdyby była sama, Violet bez problemu podkradłaby się bliżej i na własne oczy zapoznała z sytuacją. Na razie jednak na jej plecach wisiał ciężki balast w postaci kilkuletniego, wciąż pogrążonego w szoku dziecka i nic nie wskazywało na to, że sytuacja szybko się zmieni. Beztroskie podejście do własnego bezpieczeństwa zastąpiła obawa o jego życie. - Dobra kochanie, plan jest taki - wyszeptała do dziewczynki, stawiając ją na ziemi. Pozbawione dodatkowego ciężaru plecy zatrzeszczały z ulgi - Złap mnie za rękę i chodź jeszcze kawałek. Jakbyś zobaczyła kogoś na horyzoncie to szarpnij mocno za mój rękaw, dobrze? I cicho...nadal się bawimy w podchody. - Cartwright starała się ukryć niepokój, maskując go dość swobodnym tonem. Próbowała też wychwycić jakikolwiek grymas na twarzy malucha, świadczący o tym że załapał o co jej chodzi.
Dopóki nie zrobiło się całkiem ciemno mogły przejść jeszcze kawałek. Potem będą musiały pomyśleć o schronieniu na noc. Gdyby była sama, Violet pewnie zaszyłaby się gdzieś wśród ruin, wdrapując na jedną z wyżej położonych i trudno dostępnych, ceglanych półek. Teraz jednak nie była sama, podobne akrobacje nie wchodziły w grę.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |