Renauld Marc de Piccard
Chłopiec telikatnie wzdrygnął się na widok Zeliosa. Jednak w szybko się opamiętał. Starał się nie patrzeć w kierunku nosferatu i zachować kamienną twarz.
-Dobry wieczór - przywitał się, po czym zaczął wpatrywać się oczekująco na Lukretię - Pozwolę sobie zadać pytanie, cóz za sprawa skłoniła Cię do wezwania nas cioć... moja Pani? - chłopiec położył prawą rękę na sercu i lekko sięskłonił w wyrazie przeprosin za niepoprawnie dobrane słownictwo, w tym jakże znamienitym gronie spokrewnionych.
__________________ Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć... |