Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2014, 15:18   #153
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Hawkes przerzucił przez ramię bezwładne ciało Lou Zephyr. Dzięki temu mógł w lewej dłoni trzymać rewolwer. W tym miejscu bowiem, bez broni ani rusz. Tym bardziej, że mimo lęków przed budynkiem, żabulce nie chciały odpuścić.
Szlag… utknęli w parszywym miejscu i w parszywej sytuacji, bez nadziei na ratunek i wyjście stąd żywym. A jedyna osóbka, która mogła rozjaśnić mroki ich niewiedzy, leżała nie przytomna na prawym barku „Morte”.
Cudownie, po prostu cudownie.
Dobrze że Wielebny rozświetlił nieco mroki pochodnią z piszczela. Harris ruszył przodem z pochodnią Wielebny zamykał tą procesję. A Jimmy utknął w środku…

"Uparte skurwiele … Te bydlaki idą za nami"


Jimmy skomentował słowa Wielebnego jedynie ospałym przytaknięciem głowy. Oczywiście że potworki szły za nimi. Nie odpuściłyby sobie słodkiej wyżerki z ludzkiego mięska, prawda? No cóż... Obaj wiedzieli, że tak będzie. Jebediah pewnie też wiedział, ale uznał że dopadnie Harpera w tym budynku. A tu gówno. Jak na razie nie natrafili na Harpera, za to utknęli w pułapce. Bowiem nie starczy im kul, by się przebić się na wolność. Utknęli w pułapce, oby wraz z „Dzikim Diabłem”.
Nagły krzyk strachu rezonujący echem przeszył pomieszczenie. Wstrząsnął zarówno mścicielami jak i skradającymi się za nimi żabulcami. Te ostatnie uciekły. Trójki mścicieli nie stać było na taki luksus.
A i sam Hawkes szybko się otrząsnął z grozy tego krzyku. Bądź co bądź widział już postać będąc splecionymi wężami, węże wypełzające z ciał martwych ludzi.
Trzeba było czegoś naprawdę mocnego, by wstrząsnąć nim na dłużej niż chwilę. Krzyk czymś takim nie był.
- Nie ma co czekać, ruszajmy dalej.- stwierdził obojętnym tonem.- Nasi są w kłopotach.
Albo martwi… Należało brać pod uwagę taki rozwój sytuacji. Ale… będąc w tej pułapce bez wyjścia, „Morte” również czuł się jedną nogą w grobie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline