Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2014, 17:54   #6
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Umiał byś mi go pokazać? - Echo spokojnie zapytała Ezekiela. - Potrafiłbyś go znaleźć? Nie wiem gdzie iść, wiem czego szukać, ale nie wiem gdzie zacząć.
Umysłem Echo zawładnęły przez chwilę urywane, przenikające się, poplątane wizje. Zdawało się, że jej Ezekiel przeskakuje z umysłu na umysł, pożyczając oczy i uszy, szukając. Czego? Nie wiedziała, póki wywołujący mdłości korowód nie zatrzymał się, równie gwałtownie jak się rozpoczął.
Kilka sekund zajęło Echo uspokojenie świadomości. Tak zapewne czuli się ludzie na tych swoich ogromnych kolejkach górskich, tracili oddech, kręciło im się w głowie. Wreszcie anielica mogła zorientować się w sytuacji.
Była w kościele, w umyśle człowieka, który przemierzał niezliczone stopnie prowadzące wysoko w górę. Wspinała się z nim na wieżę, a trwało to długo, ponieważ człowiek kulał i podpierał się laską. Laska była stara, z ciemnego drewna, ze srebrną głownią, rzeźbioną w koński łeb. Zwierze miało twarz wykrzywioną w strachu lub może wysiłku. Spoglądało na Echo z pewnym niepokojem. Wreszcie człowiek dotarł na szczyt i rozejrzał się. Całe pomieszczenie wypełniał ogromny, skomplikowany, martwy mechanizm zegarowy. Człowiek przeszedł obok niego, przesuwając szczupłą, żylastą dłoń po barierce i podszedł do zakurzonej tarczy zegarowej. Uchylił znajdujące się w jej rogu małe okienko i wyjrzał na opuszczone miasto.
Echo rozpoznała rzekę, kościół, budynki, rozpoznała Zurich.

Nie było już więcej pytań. Nie potrzeba było. Potężna sylwetka anielicy skurczyła się lekko, przekształciła i pofrunęła. Nienaturalnie wielka sylwetka orła wzbiła się wysoko w powietrze. Jego upierzenie nie odpowiadała naturalnemu. Był ciemny, niemal czarny z czerwonymi lotkami na skrzydłach. Spód mienił się złotymi odblaskami od miękkiego pierza.

Echo była tylko kropką na niebie, dla tych którzy nie używali cudów technik jak lornetki, bądź nie posiadali nadludzkiego wzroku. Dla bezpieczeństwa Ezekiel obserwował. Patrzył swoimi oczyma i wypatrywał potencjalnych zagrożeń. Echo zaś szybowała. Jej potężne skrzydła zbierały powietrze a szeroko rozpostarty ogon kierował jej lotem.

Cherubin mogła przybrać formę światła i obecności, mogła stać się niematerialna. Wtedy jednak nie mogła by się bronić. Echo nie wieldziała dokłądnie jakie sztuczki piekielne posiadał jej przeciwnik, choć wielu mogła się domyślać.

Od kiedy słońce przestało zapewniać ochronę przed wszelkiego rodzaju potworami, niebo nie było bezpiecznym miejscem. Zarówno Ezekiel, jak i Echo zdawali sobie dobrze sprawę z istnienia niezliczonych, skrzydlatych stworzeń, które mogły w każdej chwili zaatakować ich dwójkę w podróży przez Europę.
Napięcia nie osłabiały też roztaczające się w dole widoki. Echo mijała opuszczone, wyludnione wioski, miasteczka, osady. Na autostradach stały setki porzuconych samochodów. Co węższe drogi zaczynały już zarastać, leżące odłogiem pola stały się łąkami, a stada zdziczałego bydła przemierzały pastwiska i lasy, czujnie obserwując otoczenie. Echo i Ezekiel znajdowali się blisko celu swej podróży. Już widzieli zabudowania, gdy nagle, konie nad którymi przelatywało Echo spłoszyły się i rzuciły do panicznej ucieczki. Ezekiel skierował w ich stronę swój przenikliwy wzrok. Stado nietoperzy wzniosło się ponad las i zmierzało prosto w kierunku podróżującej anielicy. Nietoperze, w pełnym słońcu, nie mogły to być zwykłe zwierzęta.

Echo uderzyła skrzydłami o powietrze nadając sobie tępa. Była jedna a ich było wiele jednak nie zamierzała uciekać. Manewrując ogonem przekrzywiła się w stronę nadlatującej chmury. Złożyła skrzydła i zaczęła spadać. Z każdą sekundką nabierała prędkości i wkrótce była niczym pocisk, który zamierzał się wbić w nadlatujące stwory.

Skrzek ich wynaturzonych gardeł zlał się w jej uszach z szumem powietrza. Bestie nie były niestety głupie, a właściwie bestia, bo cała chamra małych ciałek poruszała się jak jeden zgrany organizm, wykonujący w ułamku sekundy skomplikowane, a jednocześnie przemyślane manewry. Mimo to Echo udało się rozbić stado i zmieść z nieba kilka nietoperzy. Reszta nie dała jednak za wygraną. Ezekiel ostrzegał ukazując urywane obrazy zawracających i organizujących się na nowo potworów.

Echo skorygowała swój lot. Nie zamierzała celować w ich środek. Zamierzała ześlizgnąć się po ich grzbiecie być może zabierając kilku ich fałszywe życie. Nurkując mogła nabrać prędkości jaka była jej potrzebna. Plan był dość prosty pod pozorem ataku zamierzała ich minąć i w okolicach ziemi rozłożyć skrzydła. Ześlizgując się po łuku powinno udać się jej utrzymać prędkość i skutecznie zostawić ich za sobą.
 
Asderuki jest offline