Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2014, 18:27   #53
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Gdy tylko wszystko zostało ustalone Rardas ruszył na przechadzkę. Wybrał się jak to miał w zwyczaju sam. Potrzebował takich chwil, by spokojnie pomyśleć, lub też zagłębić się we wspomnieniach, które ciągle go nękały. Zmrok zapadł szybciej niż się spodziewał. Może było to spowodowane innym miejscem, a może tym, że prawie wokół był wielki las? Nie można wykluczać takiej możliwości. Nie rozwodził się jednak nad tym dłużej. Gdy tylko oddalił się trochę od najbliższych chat znalazł polanę, która była pusta, nie licząc oczywiście pieńków, czy okazjonalnych krowich placków. Po chwili poszukiwań znalazł pieniek, który z powodzeniem mógł robić za zydel, a wokoło nie było zbyt dużo nawozu.

Diablę siadło na pniu, a następnie poderwało wzrok ku niebu, na którym zaczęły się już skrzyć gwiazdy. Było ich jak zawsze od groma. Rardas szybko odnalazł na nieboskłonie większość konstelacji. Widok nocnego nieba pełnił go spokojem i pobudził do melancholii. Przymknął oczy i przypomniał sobie raz jeszcze słowa Filiego podczas ich ostatniej rozmowy. Krasnolud być może miał rację, lecz miał w tym względzie raczej zbyt małą perspektywę, bo czyż kapłan najważniejszego krasnoludzkiego bóstwa żył kiedykolwiek w nędzy, bez dachu nad głową, żywiąc się znalezionymi, albo ukradzionymi resztkami? Czyż był prześladowany przez swoje jestestwo, którego nie mógł się w żaden sposób wyzbyć? Czy stracił przez swoją odmienność najważniejszą osobę w swoim życiu?! Zapewne nie. I tym się właśnie różnili. To jest właśnie powód dla którego nie może on w pełni zrozumieć swego kompana.

Następnie Rardas westchnął i znów podniósł głowę, by skierować swój wzrok ku gwiazdom. A zwłaszcza jednej, która świeciła najjaśniej na niebie. Jak bardzo mu przypominała mu ona ten ognik w oczach Rareny! Gdy tylko zaczynał się przyglądać tej gwieździe do serca napływał mu żal, ból do tego jeszcze je przeszywał. -Dlaczego to musiałaś być ty Raren? Dlaczego?! Czy to JA nie mogłem wtedy zginąć zamiast ciebie? Gdybyś tu była powiedziała byś mi, że to nie moja wina, lecz to nie prawda. Powinienem cię chronić, lecz wszystkie nasze udręki brały się z tej jednej przeklętej rzeczy... Z naszej przeklętej krwi...- wtedy to spojrzał na sztylet, który wyjął nie wiadomo kiedy oraz na ogon, który to przysunął się do jego prawej dłoni. Spoglądał to na ostrze to na swój ogon i tak przez dłuższą chwilę. Z frustracji zacisnął dłoń na rękojeści tak, że palce mu zbielały. Odciąć ogon, gdyby tylko to coś zmieniło... Ale nie zmieni. Nic tego nie zmieni. Nic nie zmieni tego kim jest, ani nic nie cofnie skażenia, które dopadło krew jego oraz Raren. -A może tak wreszcie skończyć tą bezowocną eskapadę udręki, smutku oraz cierpienia Raren? Dołączyć do ciebie w krainie umarłych? Wtedy wreszcie nie bylibyśmy prześladowani, nikt nie brzydził by się naszym istnieniem... Nie! To bezsensowne!- krzyknął w myślach, po czym cisnął sztyletem w pobliski pieniek. Sztylet świsnął w powietrzu i wbił się w resztkę pozostałą po ściętym drzewie. Przez najbliższą chwilę oddychał szybko, lecz zaczął się uspokajać. Wziął kilka głębszych oddechów, zabrał sztylet, a następnie ruszył ku osadzie. Spacer dobrze mu zrobi.


Gdy przechadzał się koło chat zauważył kota czarnego jak smoła. Wpatrywał się on w niego tak jakoś dziwnie, lecz nie było w tym spojrzeniu widać wrogości. Prędzej zainteresowanie. Zwierzę zrobiło następnie dość jednoznaczny ruch. Coś podpowiadało Rardasowi, że lepiej się oddalić z tego miejsca, lecz z drugiej strony cóż nie jest dziwacznego w tym świecie? Po chwili wewnętrznych przepychanek ruszył za kotem ostrożnie, dyskretnie. Lepiej wszakże być zawsze ostrożnym, gdyż nigdy się nie wie na co można natrafić lub też co nas spotka. Zwłaszcza nocą.
 
Zormar jest offline