Draugdin z braku innych zajęć do wieczora poszedł na mały rekonesans. Nie liczył na wielkie efekty, bo już się pomału zmierzchało jednak szedł dookoła wioski w pewnym oddaleniu od niej. Poza normalnymi śladami codziennej bytności ludzi i zwierząt zarówno tych domowych jak i leśnym niewiele znalazł.
Z drugiej też strony miał świadomość, że wytrawny tropiciel to czytał by tu ze śladów pewnie jak z otwartej księgi. On jednak znał tylko podstawy. Był przecież wojownikiem i swoje talenty rozwijał w innych potrzebnych mu kierunkach.
Mając zamiar wracać już do wioski natknął się, a właściwie oparł się przypadkiem ręką o namalowany na pniu dziwny symbol. Przyglądał mu się długo. Próbował sobie przypomnieć czy mógł już coś takiego w życiu widzieć jednak nic mu nie przychodziło do głowy. Postanowił zapamiętać go dobrze, żeby móc go odtworzyć we wiosce i pokazać towarzyszom. Może ktoś z nich lub któryś z mieszkańców wioski będzie w stanie rzucić trochę światła na ten obcy mu symbol. Tym bardziej, że symbol był świeży. Dobrze chociaż, że nie był namalowany krwią tylko najprawdopodobniej sokiem z jakiś roztartych leśnych owoców. Przynajmniej tego był pewien.
Rozejrzał się jeszcze raz uważnie dookoła i zdecydowanym krokiem ruszył w drogę powrotną do wioski. Chciał się udał prosto do Filiego i o wszystkim mu opowiedzieć. Może kapłan coś będzie wiedział.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |