Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2014, 12:04   #159
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni


Ciemne korytarze sprawiały, że Jeremiaha czuł się coraz nie pewniej, i gdyby nie delikatnie światło z prowizorycznej pochodni, zapewne nie raz i nie dwa wpadał by na towarzyszy. Bestie przestały podążać za nimi, jakby jakaś niewidzialna bariera je powstrzymywała albo strach. Ta druga opcja, wcale mu się nie podobała, więc wyjął kolejne cygaro i zapalił. To go uspakajało. Tak samo jak alkohol, tylko ten musiał oszczędzać. Nie wiedział, jak daleka wędrówka tymi ponurymi korytarzami ich czeka. Głupota Pani Reed, prawie kosztowała ją życie. Głupia baba, jeszcze nie rozumiała, że jeśli mają przeżyć i zrealizować swój cel to muszą trzymać się razem. Tylko od współpracy zależało ich życie.
Rozmyślania te przerwało kolejny wstrząs. Silny na tyle, że Wielebny stracił równowagę i poleciał na ścianę. A z nich zaczęły wychodzić martwe dłonie. Kościste palce próbujące złapać, jakąś swoją ofiarę, i przyciągnąć ją do siebie. Zatrważające zdarzenie, na ułamek sekundy sparaliżowało rewolwerowca, który po chwili zaczął młócić w kościaną dłoń kolbą pistoletu.
Zamierzał skruszyć kość, a ta zapewne miała swoje lata. Gdyby to nie pomogło, zamierzał szybko pozbyć się prochowca. Lubił go, ale nie na tyle, by za niego umrzeć.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline