Głębokie westchnięcie i spojrzenie w błękit nieba było najlepszym komentarzem. -Jak tego nienawidzę to niestety jest to racja. Jeżeli zginę nie widząc jeszcze światła dnia to będę wiedział kogo jako duch nawiedzać.
Założył na siebie skórzaną kurtę i metalowy hełm. Ewentualne czarowanie zostawił na ewentualnego demona. Tarcze zarzucił na plecy i załadował kuszę. -Liczę na panów, że nic nas od tyły nie zajdzie.- zwrócił się do nowo powołanej straży tylnej.
Otworzył dłoń i pozwolił by mały płomyk podobny do świeczki się w niej pojawił.
-Lepszego źródła światła nie potrafię zapewnić a i w walce pewnie nie utrzymam. -Poza tym jestem gotowy. W drogę szanowni państwo? |