Z chwili na chwilę sytuacja Taidy się pogarszała. Wiedziała to i mimo szczerych chęci nie umiała przegonić rosnącego w jej sercu strachu.
Lufa karabinu uwierała ją nieprzyjemnie w plecy, dlatego starając skupić się na czymś innym postanowiła liczyć kroki, zakręty i spróbować odgadnąć drogę jak i jej cel. W momentach gdy miała wrażenie, że podłoże jest odrobinę miększe, próbowała zostawić wyraźny ślad butem, jakby udając potknięcia czy też udając kulenie. Nie spodziewała się za bardzo, że któreś z towarzyszy ruszy jej z ratunkiem, ale nadzieja, gdy ona jedna pozostaje wpija się boleśnie w serce człowieka i szarpie dotykając bolesnych poranionych miejsc.
"Może jednak spróbują jej pomóc" - przebiegło jej przez myśl, ale nie wypowiedziała tych słów głośno.