Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2014, 17:48   #1
Ereb
 
Ereb's Avatar
 
Reputacja: 1 Ereb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodze
Nekronauci - Okeanos

Nekronauci - Okeanos




Piątkowe wieczory większość ludzi spędza relaksując się po całym tygodniu ciężkiej pracy. Jedni wybierają piwo w pubie z kumplami, inni wyjście do teatru, czy kina z ukochaną osobą, a jeszcze inni spokojny wieczór przed telewizorem lub z książką w ręku.
Grupa znajomych profesora Weemana miała jednak spędzić tę porę w zupełnie innych okolicznościach. To, co miało się wydarzyć w trakcie ich spotkania nie tylko zapadnie im na długo w pamięci, ale także diametralnie odmieni ich dotychczasowe życie.

Profesor Weeman był znanym w całym Massachusetts wybitnym specjalistą w dziedzinie biologii. Był on nie tylko szanowany i bardzo lubianym wykładowcą na uniwersytecie Miskatonic, ale także uznanym autorytetem w sprawach okultyzmu.
Powszechnie znane była wręcz obsesyjne zainteresowanie profesora sprawami śmierci i tym, co jej dotyczy. Prowadził on prywatne badania nad jej fenomenem.
Prywatne, gdyż nawet na bardzo liberalnym uniwersytecie Miskatonic, jego teorie wzbudzały powszechny sprzeciw i oburzenie.


Od czasu śmierci jego ukochanej Beth, profesor mocno zintensyfikował swoje badania. Od czasu tego tragicznego wydarzenia zmieniło się także całkowicie jego życie, jak i życie jego najbliższych przyjaciół.
Kiedyś piątkowe wieczory były wyczekiwane wręcz z wytęsknieniem. W czasie ich trwania grupa bliskich przyjaciół profesora i jego ukochanej Beth dyskutowała o sprawa metafizyki, religii i okultyzmu. Raczyli się przy tym wybornymi winami z piwniczki profesora oraz domowej roboty pasztecikami, które były specjalnością Beth.
Od momentu jej śmierci profesor odizolował się od ludzi i nawet z najbliższymi przyjaciółmi spotykał się nader rzadko.
Lecz właśnie dzisiaj, pierwszy raz od wielu miesięcy, cała grupa spotkała się ponownie w mieszkaniu profesora Weemana.

Stawili się wszyscy. Był Gustaw von Gersdorff, znany anestezjolog, doktor medycyny. Jego kolega po fachu, neurolog Gabriel De Bruyne. A także studentka ostatniego roku informatyki i archeologii, bliska przyjaciółka Beth, Sara Alaknandy. Stawili się również James O’Railly, historyk, pisarz i członek loży masońskiej oraz Monica Banks, właścicielka dwóch galerii sztuki w Nowym Jorku, malarka i wielka wielbicielka ezoteryki i badań profesora Weemana.

Od samego początku dało się wyczuć, że nie jest to li tylko kurtuazyjne spotkanie towarzyskie, mające stanowić sentymentalną podróż do czasów dawno minionych. Nikt nie miał wątpliwości, że profesorowi Weemanowi nie chodziło o wypicie lampki wina w towarzystwie grupy przyjaciół.

Profesor krzątał się między kuchnią, a salonem i starał się udawać, że przez te lata od śmierci Beth i miesiące które minęły od ostatniego podobnego spotkania, nic się nie stało.
Gdy wszystko było juz przygotowane i wzniesiono pierwszy toast za spotkanie w tak miłym gronie, Gary stanął przy kominku i z lampką wina próbował rozpocząć niezobowiązująca rozmowę.

- A słyszeliście już nową płytę Marsalisa? - zapytał - Naprawdę cudowne kompozycje…
- Gary, daj spokój - przerwał mu James - Wszyscy wiemy, że nie zaprosiłeś nas tutaj na pogaduszki o jazzie i pogodzie. Od śmierci Bethy nasze piątkowe wieczory wyglądają zupełnie inaczej. Powiedz co się stało i dlaczego nas wszystkich zaprosiłeś.
Gary odstawił kieliszek z czerwonym winem na półkę na kominkiem i usiadł. Jego twarz przybrała poważny wyraz, a oczy nabrały dziwnego blasku.
- Masz rację, James. Nie umiem udawać. Nie chciałem się jednak rzucać na was z nowinami, jak jakiś wściekły pies. Myślałem, że taki wstęp będzie odpowiedni…
- Gary, znamy się tyle lat, więc możesz z nami rozmawiać szczerze - wtrąciła Monica.
- Tak. Oczywiście, że tak. Tylko zrozumcie… to, co mam wam do powiedzenia jest dość niezwykłe. Mam nadzieję, że nie uznacie mnie za wariata. Wiele się zmieniło od czasów śmierci Bethy. Ja także się zmieniłem. Nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego mnie spotka. Mniejsza jednak z tym. To nie czas na użalanie się nad sobą. Od śmierci Bethy moje badania przybrały na sile. Wiem, że nie wszyscy jej popieracie. Wiem, że część z was myśli, podobnie jak moi koledzy z pracy, że to próba poradzenia sobie z jej śmiercią. To jednak nie prawda. Śmierć od zawsze była w kręgu moich zainteresowań. Od zawsze pragnąłem zgłębić jej tajemnicę. Nie raz dyskutowaliśmy o jej fenomenie. Teraz nasze dyskusje i moje badania mogą przejść na zupełnie inny poziom.
Gary zrobił długą pauzę, aby wszyscy mogli spokojnie przetrawić jego słowa.
- Zupełnie przypadkowo natrafiłem na coś, co stało się milowym krokiem w moich badaniach. Pamiętacie, jak nie raz rozmawialiśmy o Harrym Houdinim. Mówi się, że on także mierzył się ze śmiercią. Zbliżał się do jej granicy w swoich numerach i w zaufanym gronie mówił o tym, co myśli o jej fenomenie. Ponoć w czasie wielu występów przekraczał granicę i właśnie dlatego był tak perfekcyjny i niesamowity. To właśnie dlatego bez trudu potrafił demaskować fałszywy proroków i media. Ponoć jego ostatni numer miał pokazać wszystkim, że śmierć nie jest ostatecznym końcem wszystkiego. Coś poszło jednak nie tak i Houdini już nie powrócił ze swojej wyprawy. Udało mi się jednak natrafić na jego własnoręczne zapiski. Dzięki nim udało mi się odtworzyć aparaturę, którą używał do swoich eksperymentów.
Przy tych słowach Gary otworzył niewielką szafkę, stojącą obok sofy i oczom zebranych ukazał się zbiór dziwnych przedmiotów przypominających swoim wyglądem nieudane wynalazki z początku XX wieku. Wśród nich było coś co przypominało krzyżówkę gramofonu i futurystycznego budzika z wieloma zegarami i potencjometrami, żelazna kopułka wyglądająca jak hełm z czasów pierwszej wojny światowej. Kopułka miała przyczepione na górze cztery lampy elektronowe oraz doczepiony zwój, grubych kabli. Tuż obok leżała skórzana obroża z wystającymi niewielkimi kolcami, która wyglądała niczym profesjonalna garota.
- To właśnie dzięki niej udało mi się przejść na drugą stronę i powrócić. Dzisiaj zamierzam to powtórzyć i chcę, abyście byli tego świadkami.

Zapadła długa i jakże wymowna cisza. Wszyscy siedzący w saloniku ludzie znani byli ze swoich zainteresowań metafizyką i otwartych umysłów. Byli także obeznani z badaniami swojego przyjaciela. A mimo to, gdy usłyszeli jego słowa i zobaczyli aparaturę, wręcz zamarli.
Wszyscy wiedzieli, że profesor nie żartuje. To, co mówił było śmiertelnie poważne. A konsekwencje tych słów były niewyobrażalne.
Rozmowy o tajemniczym Tanatosie, przeglądanie starych ksiąg, czy też dyskusje o jego wyobrażeniach w kulturze i sztuce różnych narodów i kultur, to jedno. Jednak eksperymenty z przekraczaniem tej jakże przerażającej granicy, to coś zupełnie innego.
Tutaj kończą się żarty i teoretyczne dyskursy.
Trzeba być niezwykle zdesperowanym, aby podejmować się czegoś takiego.

- Widzę, że miny macie nietęgie - powiedział w końcu profesor - Pewnie myślicie, że już kompletnie zwariowałem i chce popełnić samobójstwo na waszych oczach.
- Gary… - zaczęła niepewnie Monica - zrozum…
- Ależ ja doskonale rozumiem. To właśnie myślicie.Nie bójcie się jednak. Kocham życie, tak samo jak wy. I nie mam zamiaru umierać. Chcę tylko przeprowadzić eksperyment, który zmieni oblicze nauki i będzie rewolucją większą niż twierdzenia Kopernika. Już raz przekroczyłem bramy śmierci i mógłbym wam opowiedzieć, co tam widziałem. Przy tamtej próbie byłem jednak sam. A wiecie, że eksperymenty bez świadków mają nikłą wartość naukową. A zwłaszcza jeżeli chodzi o tak nietypową i drażliwą kwestię. Z pomocą tej książeczki - profesor Weeman podniósł w górę niewielką, oprawioną w czarną skórę książkę - na waszych oczach opuszczę ten świat i przejdę na “drugą stronę” Gdy wrócę opowiem wam wszystko dokładnie. A następnym razem przejdziemy tam razem. To jak? Mogę liczyć na waszą pomoc? - zapytał na koniec profesor, jednocześnie zakładając skórzaną obroże na szyję.
 
Ereb jest offline