Wdowa ze zgrozą przyglądała się olbrzymiej sylwetce, która bardziej kojarzyła się z demonem niż człowiekiem. W dłoni ściskał statuetkę skradzioną z banku i naraz Rebecca pomyślała, że był to jeden ze składników potrzebnych do upiornego rytuału. Co jednak dokładnie chciał zyskać Diabeł? Ciężko było przewidzieć, nie podejrzewała go jednak o nic dobrego. Harper zdawał się trwać w jakimś transie, nieruchomy i nieobecny. Zywe kłębowisko węzy u jego stóp mogło równie dobrze go unieruchamiać jak i trwać na straży u jego boku.
- Niech pan zajdzie go od tyłu - wdowa Reed wskazała palcem na rewolwer Harrisa. - Ja… czymś go zajmę żeby dać panu czas. Jeśli kula w tył głowy go nie powstrzyma… to pas z paciorków raczej też nie. |