Żył. Po raz kolejny Bogowie okazali mu łaskę i pozwoli w jakiś sposób przeżyć. Tułacz klęczał na ziemi i spoglądał na swoich towarzyszy. Ergan i Roran zniknęli, i nie było przesłanek by mogli przeżyć. Nie wróżyło to dobrze. Pokręcił tylko głową, i podrapał się po swojej białej, długiej i lekko już poniszczonej brodzie. Podniesienie się z kolan wymagało trochę wysiłku, bowiem jak to człeczyny mawiają “starość nie radość”. W tej chwili Thorgun czuł się jakby przeżył kilka setek. Może fakt, że ostatnie miesiące poświęcił na walkę, na różnych frontach i z różnymi przeciwnikami. Tak, stał się prawdziwym weteranem dla którego krew i piasek, stawały się czymś normalnym. To był dla niego chleb powszedni, i nic nie zapowiadało by zszedł z obranej przez siebie ścieżki. Oczy krasnoluda były mocno przekrwione, czy to od gazu czy ze zmęczenia ciężko było powiedzieć. Usta spierzchnięte powoli pękały, i tylko dzięki umoczeniu ich w wodzie, odzyskał w nich pełne czucie. Powolnym krokiem doczłapał się do swojego plecaka, przy którym znajdował się drewniany antałek z prochem. Przesypał jego zawartość do rogu, który był już prawie opróżniony, a także sprawdził ilość pozostałych mu kul. Nie było źle, przynajmniej na tym etapie wędrówki, choć pojawienie się skavenów nie wróżyło dobrze.
Jeżeli chodziło o jedzenie, miał wystarczająco suchego prowiantu, który powinien starczyć na ponad tydzień. Wyjął kawałek suszonego mięsa i suchara i przegryzł go, bowiem w ustach czuł tylko smak piasku. Musiał go czymś przegryźć. Splunął potem siarczyście na ziemię i nabił fajkę, którą zapalił. Oparł się wygodnie o ścianę i na chwilę zamknął oczy, choć nie trwało to długo. Jakiś dziwny stukot zaczął dobiegać zza ściany. Nadzieja? Pomoc? A może kolejne zagrożenie. Nabił Miruchnę i przerzucił ją przez plecy a w dłonie wziął topór i sztylet.
Gdy Kyan zapytał ich o jakąś piosenkę czy coś co mógłby Roran rozpoznać Thorgun mu odpowiedział kwaśno:
-Ta…złoto… on tylko o tym myśli i zapewne śni.. więc jak masz grudkę złota to wystaw ją i jeśli to Roran, to ten z pewnością wyczuje.. Chyba, że znacie jakieś leśne przyśpiewki. Har Har Har - zaśmiał się, a potem ruszył by delikatnie opukiwać ścianę sztyletem.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |