Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2014, 18:46   #7
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Tundar jako jedyny z grupy nie wziął ze sobą namiotu. Wydawało się to nieco dziwne, ale olbrzymi mężczyzna po prostu owinął się ciepłym futrem i położył obok ogniska. Nie potrzebował namiotu. Od jakiegoś czasu cierpiał na bezsenność, co skutkowało bardzo krótkim snem. Po zaledwie kilku godzinach wstawał, albo kręcił się w posłaniu próbując zasnąć. I tak co noc.
Tym razem było tak samo. Nauczony doświadczeniem, wojownik zamknął oczy starając się odciąć od otaczającego go zgiełku, którego głównym źródłem był mały gnomi czarodziej.
Kiedyś, gdy Tundar był młody i miewał problemy z zaśnięciem spowodowane bzyczeniem komarów, naciągał na siebie kołdrę, mocno za głowę i wyrównywał oddech. Oddychał lekko, miarowo zagłuszając paskudny dźwięk owadzich skrzydeł. Teraz, wiele lat później, mężczyzna odwołał się do swoich wspomnień, nadając komarom twarz Sargi. Zamknął oczy wtulając się w koc ze skóry niedźwiedzia i miarowym oddechem szybko zasnął.

Gdy obudził się, ognisko lekko tliło się dając resztki ciepła. Wokoło rozbrzmiewały dźwięki nocnego życia, zaś księżyc przyświecał wyjątkowo mocno rozświetlając okolice. Tundar podniósł się, najpierw do pozycji siedzącej nadal opatulony kocem, potem wstał. Skoro nie będzie już spać, może przypilnować ognia. Ruszył w kierunku uzbieranych wcześniej gałęzi i pniaków, jakie przygotowali i wybrał dwie garście. Po chwili ognisko ponownie raźno zatańczyło jęzorami ognia, zaś mężczyzna usiadł przy nim wpatrując się w ogień.

Jeszcze parę dni temu, siedział w karczmie pijąc piwo i ciesząc się z występu bardów, podziwiając urodziwe kelnerki biegające zgrabnie między stołami. Przepijał pieniądze, które miały starczyć na całą zimę. I owszem, zostało mu jeszcze sporo grosza w mieszku, nie musiał się nigdzie ruszać, ale pamiętał te posępne miny, gdy do karczmy wszedł pracownik ratusza i ze skwaszoną minął przybił do słupa ogłoszenie. Pamiętał, jak muzyka nagle ucichła, gwar zamarł.
Widać wszyscy mieli jakiś bliskich, lub znali kogoś kto stracił kogoś w dziczy. Atmosfera zmieniła się w jednej chwili jakby za sprawą sprawnego ciosu toporem. Tundar pamiętał młodą dziewczynę, której oczy zeszkliły się czytając ogłoszenie. Straciła ojca. Olbrzymi wojownik pamiętał jak żal mu się zrobiło pięknej dziewczyny i jak obiecał jej zbadać tę sprawę. Podszedł do słupa i w ciszy przeczytał ogłoszenie.
Pamiętał doskonale każde słowo napisane pośpiesznie, lekko niechlujnie. Pamiętał ciszę w karczmie. Pamiętał chłoptasia z ratusza, chudego przestraszonego, patrzącego w górę, by sięgnąć do zimnych oczu Półgiganta.

Niecały dekadzień później drużyna była skompletowana i olbrzymi mężczyzna mógł poznać śmiałków, z którymi będzie dzielić najbliższe dni. Dla niektórych na pewno ostatnie dni. Pamiętał, że w zimny, acz słoneczny poranek, musiał wywrzeć wrażenie na innych. Miał sporo ponad dwa metry wzrostu, potężne szerokie barki, silne ramiona i płaski brzuch. Blond siwe włosy spięte w kuc spływały na plecy, zaś broda spleciona w warkocze na modłę krasnoludzką opadały na pierś. Twarz nie stara, ale pooznaczana drobnymi bliznami i drobnymi zmarszczkami. Przenikliwe spojrzenie niesamowicie zielonych oczu spod krzaczastych brwi i lekko garbaty nos.
Tundar nosił prosty kirys nałożony na ciepłą skórznie ze skóry śnieżnego wilka. Do tego pasujący zestaw nagolenników i lekko obity zestaw naramienników. Stroju dopełniały solidne zimowe buty, skórzane przedramienniki. Do grubego skórzanego pasa przyczepiony był duży, zniszczony hełm z czymś, co kiedyś było rogami. W chwili obecnej jeden został złamany, drugi ścięty. Wszędzie na zbroi widać było drobne wgniecenia i rysy po stoczonych walkach.
Przez plecy miał przerzucony plecak i olbrzymi dwustronny bojowy
[media]http://megabitzshop.com/bilder/produkte/gross/Warhammer-Bitz-High-Elf-White-Lions-of-Chrace-Great-Axe-A-Guardian.jpg[/media]

Teraz siedząc zgarbiony i owinięty w skórę wspominał również pierwsze wrażenie jakie wywarli na nim towarzysze i nie było to wrażenie przychylne.
Gnomi iluzjonista - całkowite przeciwieństwo Półgiganta. Gadatliwy, mały i wątły człowieczek bez krzty obycia wojskowego.
Kaleka Grisha. Walka zdecydowanie nie była dla ludzi ułomnych, a za takiego mimo postury i pewności w ruchach miał jednorękiego.
Do tego świętoszka Lena i kapłanka Belisara. O ile rudowłosa była cennym sojusznikiem drużyny z racji magi leczniczej i rudych włosów, do których Półgigant miał słabość, o tyle nawiedzona rycerka nawiedzonego boga sprawiedliwości była ponad jego zdolności rozumowania. Sam wyznawał inny rodzaj sprawiedliwości, który często stawał w konflikcie z takimi ludźmi jak Lena. Tundar miał nadzieję, że los nie skieruje ich przeciw sobie w jakiś dziwnych igrzyskach - plebiscycie urządzanym przez bogów.
Nie to, że miał coś przeciwko walce z kobietą, chodziło bardziej.....

Z dalszych rozmyślań wyrwał go dziki krzyk Sargi. Wojownik momentalnie podniósł się chwytając za swój topór w ułamku sekundy był gotów do działania. Spojrzał na gnoma, a potem w górę ku gwiazdom. Mimowolnie opuścił topór podziwiając fenomenalne widowisko spadających gwiazd. Coś takiego nie dzieje się na co dzień i mimo pewności niezwykłości tego zjawiska, Tundar zachował zimną krew.
Momentalnie odwrócił się gdy tylko usłyszał krasnoluda zbliżającego się do obozowiska.
Robił dużo hałasu, więc jego zamiary nie były od początku przynajmniej złe.
Mężczyzna poczekał aż prawie dwa razy niższy wojownik przedstawi się i swoje zamiary, zanim kiwnął głową.
Tundar Półgigant - odpowiedział głębokim basem- Zdaje się, że trafiłeś na właściwą ekipę. - Mężczyzna zignorował kompletnie gnoma, jak czynił odkąd tylko wyruszyli.
 
psionik jest offline