Belisara zmrużyła nienawistnie oczy widząc, że paladynka kradnie jej przedstawienie. - O Beshabo! - wykrzyknęła w te pędy, by zwrócić na siebie uwagę.
- Oddal od nas nieszczęście!
Sprawnie wyciągnęła korek z butli i ostrożnie polała alkohol po różdżce. Podniosła ją do ust i pośpiesznie zlizała z końcówek nadmiar płynu. Na chwilę wsadziła poroże do ogniska, a brandy natychmiast się zajęło. Trzymając oburącz płonące poroże uniosła je w górę i wywijając dziko zaczęła wykrzykiwać litanię złożoną prawie wyłącznie z imienia Pani Zagłady. - Powtarzajcie za mną, a może gwiazdy nie spadną na wasze głowy - zawodziła od czasu do czasu zerkając na blond idealistkę. Wreszcie gdy tamta skończyła Belisara zaczęła cichnąć. Odchrząknęła, schowała swoje akcesoria i zakończyła: - Piejecie słabiej niż głodzone kapłony. Wątpię by wasze modły były godne Pani, ale ja - uśmiechnęła się lekko i ruszyła w kierunku namiotu - czuję jej opiekę. Dobranoc. |