Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2014, 10:59   #175
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Tak mówi Pan Bóg: W sprawie Ammonitów i ich zniewagi powiedz: Miecz, miecz został wydobyty ku mordowaniu, wyostrzony, aby dokonać zagłady i lśnić podczas gdy tobie ukazują się mylne wyrocznie i jawią ci się zwodnicze zapowiedzi - aby go spuścić na kark złoczyńców bezbożnych, których dzień nadszedł z ostatnim ich występkiem

Gdy tylko wizje minęły usłyszeli szept Wukoputwiego
- Krew z jego krwi.Teraz macie szansę go powstrzymać, nim dopełni rytuału i powróci do piekieł.

Wielebny stał przez chwilę w miejscu bez ruchu. Skołowany i lekko wystraszony. Starał się znaleźć w tym czego doświadczał logiki i sensu. W głowie miał setki myśli, które non stop przewijały się niczym szalejący sztorm. Co było prawdą a co było jawą. Nie miał pewności, lecz musiał to być jakiś znak od Pana. W jakim innym celu pozwolił by mu dotrzeć aż tutaj, i przeżyć to co przeżywał. A może to diabelskie sztuczki? Nie, to nie mogło by być prawdą!! Prawie zaczął krzyczeć. Spoglądał na przebitą dziewczynę i trochę jej żałował. Ale tylko trochę. Podszedł niepewnie do broni i z drżącą ręką sięgnął ku niej. Nie dotknął jej od razu, bowiem zatrzymał rękę. Bał się. Było to widać. A co jeśli to podstęp. Co jeśli gdy tylko dotknie włóczni, ta spali mu rękę. Spojrzał na Hawkesa i uśmiechnął się. Sztucznie. Tego nie dało się ukryć.

-Raz kozie śmierć- rzucił do towarzysza i jednym ruchem wydobył włócznię z ciała dziewczyny

Krew chlusnęła na boki, a dziewczyna jęknęła z bólu. Odruchowo jej dłonie powędrowały do ziejącej dziury w jej ciele. Wielebny uśmiechnął się. Żył. I gdy już miał coś dowcipnego powiedzieć, jego umysł zalała fala wspomnień.
Nie były to jednak jego wspomnienia. Widział dziewczynkę. Małą dziewczynkę, która została przygarnięta przez pastora. Sierota, zrodzona z krwi samego Roda Harpera. I widział jak stacza się, jak odnajduje ją Dziki Diabeł, i jak dziewczyna podąża za swoim dziedzictwem krwi. Stała się Harpią. Pani doktor miała rację. Na siedem grzechów głównych!!! Elisa Bath, bo tak brzmiało jej prawdziwe imię, stała się Harpią. Wszystko to widział tak szybko. Całe jej życie mignęło mu przed oczami, a on czuł jakby przechodził koło jej życia tuż obok. Trwało to chwilę. Tak krótką, że gdy wizja się skończyła pamiętał z tego nie wiele.

Dezorientacja malowała się na twarzy Jeremiaha. Oczy miał szeroko otwarte, a usta rozdziawione, niczym ryba próbująca złapać łapczywie powietrze. Dłoń samoistnie sięgnęła do kieszeni i wyjęła kawałek cygara. Włożył je do ust, by po chwili je przypalić.

- Krew z jego krwi - te słowa ciągle brzmiały mu w uszach.

Położył ostrożnie włócznie na ziemi, a sam uklęknął koło dziewczyny. Po części było mu jej żal. Gdzieś tam w sercu, choć nie wiedział czemu, przykro mu było że dziewczyna umiera. Mimo tego że coś, ale co dokładnie nie pamiętał, ją łączyło z Harperem postanowiła pomóc im. Też chciała jego śmierci. Tak mu się zdawało. Otworzył magazynek i wyjął pozostałe cztery kule. Każdą z nich zaczął maczać w krwi dziewczyny. Krew z jego krwi. Cóż, nie zaszkodzi, spróbować. Gdy skończył zatrzasnął naładowaną komorę i trzymając pistolet i włócznię rzucił:

- Dobra. Hawkes, jeśli cokolwiek w tym ma sens, użyj jej krwi. Widzieliśmy...zbyt wiele - nie chciał mówić o tym na głos. Nadal to go przerażało - ale teraz, może dorwijmy skurwiela, wynośmy się stąd i udajmy się podziękować Panu, że przeżyliśmy. A potem znajdźmy sobie jakieś miłe conchity, które będą nam polewać Whisky i szeptać do ucha

Ruszył powoli przed siebie. Włócznię trzymał w jednej ręce, a w drugiej Colta. Kroczył pewnie. A oczy płonęły pragnieniem sprawiedliwości. To już nie miała być tylko zemsta za to co zrobił jemu, jego kościołowi i wiernym. To miała być sprawiedliwość. Po cichu zaczął szeptać słowa Starego Testamentu:

Występny czatuje na sprawiedliwego
i usiłuje go zabić,
lecz Pan nie zostawia go w jego ręku
i nie pozwala skazać, gdy stanie przed sądem.

Miej nadzieję w Panu i strzeż Jego drogi,
a On cię wyniesie, abyś posiadł ziemię;
zobaczysz zagładę występnych.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline