Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2014, 09:22   #500
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
W końcu wrogowie pojawili się w zabarykadowanym ciałami tunelu i strzelcy poczęli zasypywać przeciwnika pociskami. Kiedy tylko pierwsze osobniki wskoczyły na zaporę i dały susa w głąb sali, Grundi wraz z Kyanem odepchnęli tarczami strzelców i zablokowali wejście. Fulgrimsson blokował i zadawał coisy. Trwało to chwilę, czy może klepsydrę... poczucie czasu zanikało. Lecz w końcu napór na barykadę był zbyt wielki i runęła ona grzebiąc pod ciałami tarczowników.

Grundi czuł jak przebiega po nim masa wroga i nim zdołał wygrzebać się spod trupów, z jakiegoś powodu, przeciwnicy byli w odwrocie. Jeszcze cisnął za nimi włócznią w głąb tunelu i dobył nadziaka. Lecz było już po wszystkim. Skaveni ustąpili, lecz na jak długo? Z jakiego powodu?

***


Gdy tylko wróg ustąpił, Grundi ruszył pomagać Thorinowi i swym braciom. Trwało to dość długo i stan niektórych był beznadziejny, lecz nikt z nich nie poddawał się. Ogień życia płonął w nich, niczym ognie Azulskich hut i nie zapowiadało się aby szybko miał zgasnąć.
Gdy tylko skończyli opatrywać rannych, Detlef zarządził ponowne zabarykadowanie tunelu trupami skavenów. Ciał było wystarczająco, aby stworzyć porządny zator i chwilowo odgrodzić się od wroga.

Następne dni Grundi spędził na ryciu w ścianie kilofem i wartach przy barykadzie, za którą był wróg. Fulgrimsson nie spał prawie w ogóle i coraz bardziej bezwiednie snuł się od jednego zajęcia do drugiego. Miał wrażenie że upadnie po każdym kroku, lecz ciągle trzymał się na nogach. Trwało to wieczność i zastanawiał się czasem czy jego umęczona dusza nie błąka się po tych salach w wiecznej katordze za jakieś przewiny których dopuścił się za życia.
Niby ogień płonął, niby mieli wodę i jakieś zapasy jadła, lecz nie było to żadnym pocieszeniem. Z każdą chwilą straszliwy fetor gnijącego ciała i wyczerpująca praca zabijały nadzieję.

Kiedy w końcu przebili się przez ścianę, okazało się ze po drugiej stronie znajduje się zaginiony Ergan i kolejne pomieszczenie. Pomieszczenie które ponownie rozpalało nadzieję mrokiem korytarza prowadzącego w głąb góry. Było to chwilowe wybawienie, lecz musieli ruszać szybko, gdyż wróg również nie próżnował i przez ostatnie dni mocno naruszył prowizoryczną barykadę z gnijących ciał. Pozostawało tylko jedno pytanie. Gdzie podział się Roran? Czy przeżył? A jeśli tak to gdzie jest?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline