- Josephine, wybacz chwile zwątpienia. Twój honor i cześć zostały ocalone, piekielnik Harper szczezł. Prawda, nie z mej ręki, ale ubił go najzacniejszy i najodważniejszy człek, jakiego dane mi było poznać. Na jego cześć w każdy sobotni wieczór czarni w mojej plantacji wypijać będą kubek grogu. Tuż opodal Samson Creek, w samym środku tej okolonej platanami polanki, gdzie czytywałaś mi wiersze, postawiłem małą kapliczkę. Modlę się tam codziennie, w samotności. Nikt nie wie, że naprawdę nie ma ona związku z imieniem Pana Naszego Miłosiernego. On jest paskudnym nierobem, w niczym nie pomaga i nie interesuje się nami. Kiedy zło odbierało żywot moim kamratom, on miał to w swoim niebiańskim zadku. O nie, dość już mu usługiwałem. Ta kapliczka jest ważniejsza, poświęcona wielkiemu Armielowi. Bóstwo to dało mi szansę, na przygodę, na rozwój, na zaakceptowanie konieczności docowania, na wspaniałą zabawę.
Cześć jego imieniu, wieczorem przyprowadzę jakiegoś baranka na ołtarz tego zachłannego Bożka.
Harris złożył mały bukiet na grobie Josephine, obrócił się i spojrzał w kierunku pobliskiego miasteczka. Zdaje się, że obrotni kupcy dowieźli niezgorszy zapas szlachetnej whiskey prosto ze szkockich wrzosowisk. Idealna pora na degustację...
Dziękuję wszystkim, to było naprawdę magiczne przeżycie.
__________________ Pусский военный корабль, иди нахуй |