Ramona atakowana przez mumię ....no cóż...zaczęła wrzeszczeć w niebogłosy jak mała dziewczynka i ruchem jakby odganiała od siebie muchę tłukła w zwisające z niej bandaże w momencie gdy nieumarłe tatałajstwo próbowało dobrać się do jej, jak by nie patrzeć, jędrnego tyłeczka.
Dopiero gdy jej towarzysze jęli okładać stwora na wszelkie sposoby ta postanowiła zebrać się w sobie.
Raz po raz przegrywała z walką by wzniecić w sobie na tyle silną iskrę by zadać istocie choćby zauważalne obrażenia. Dopiero ostatni czar, gdy tylko zamknęła oczy i zrobiła krok w tył skupił się, aż pieszcząc płomieniem jej własne palce dawał choćby znikome rokowania na sukces.
Strumień ognia uderzył w mumię skupiając się na niej całkowicie, a łapczywe płomienie pożerały istotę kawałek po kawałku.
Gdy otworzyła oczy, jedynie odgłos trzeszczących w pogorzelisku kości i tlące się resztki bandaży świadczyły o jej przeciwniku.
Magini rozejrzała się spłoszona po swoich towarzyszach, po czym niepewnym głosem, jakby próbując wyjaśnić całe zajście powiedziała cicho.
- No co ? Nie lubię jak mnie coś dotyka... - i ledwie to z siebie wydusiła przypomniała sobie o skarbie, co poprawiło jej odrobinę humor..