Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2007, 15:33   #22
Szusaku
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Adam 11.30-19.30

Zajrzal do sekretariatu, aby upewnic sie ze pani Ania przekazala prace Skalskiemu. Ta odpowiedziala ze zostawila je wczoraj w jego gabiniecie. Jedna sprawa z glowy. Poszedl do swojego pokoju. Sprawdzil poczte. Mial nadzieje na jakis e-mail w "sprawie" orla. Ale oczywiscie nic. Zreszta czemu mialby cokolwiek otrzymac? Niekogo nie wyptywal o to, poniewaz ona napewno by tego nie pochwala. I choc bylo to wbrew niemu, wbrew temu co zwykle by zrobil. Jednak skoro zadala sobie tyle trudu aby go zwabic ... Pozatym bezczelna duma krzyczala w nim - DOWIESZ SIE PIERWSZY - i wbrew upokorzeniom i drwinom ze strony szachistki, nie umial tego glosu zagluszyc.

Sprawdzil tez swoja druga skrzynke, ktora uzywal do kontaktu z kilkoma lowcami znanymi tylko on-line. Rowniez nic. Dawno nic im nie wyslal. Wiec czemu oni mieli mu nagle cos przyslac. Bardziej z przyzwyczajenia niz z koniecznosci zrobil elektroniczne kopie zapasowe notatek z zeszlego tygodnia. Zrobil tez zdjecia medalionu i kartek o spotkaniach. Tak na wszelki wypadek.

Mial tez ochote zaniesc medalion do jubilera. Niby zeby go wycenic, ale znowu niewiedza go zatrzymala. Jak bardzo moze sie z nim zdardzac? Czy nie narazilby siebie lub innych (jej) na problemy? Postanowil na wszelki wypadek tego nie robic. W koncu mial, o nic nie pytac. Na koniec ustawil na swoim koncie pocztwym automatyczna wiadomosc ze spakowanymi plikami. Miala zostac wyslalana za trzy dni. Planowal ja anulowac, ale gdyby cos mu sie stalo ... jako adresata umiescil Skalskiego. Odrobina Paranoi - dobra rzecz. Juz postanowil zaryzykowac, jednak nie wiedzac co ryzykuje, wolal zeby jego praca nie poszla na marne.

Dochodzila 15:00 kiedy skonczyl ... tak dlugo do spotkania ... nie mogl sie doczekac! Mial obawy oczywiscie, ale ciekawosc nie dawala o sobie zapomniec. Ubral sie ponowinie, ruszyl do Jagiellonki. To i tak w dobrym kierunki, pomyslal. Po drodze zjadl suty obiad w "Rozowym Sloniu". Pozniej zaszyl sie w kacie czytelni i zmusil sie do czytania.

O 19.00 wyszedl z biblioteki i bardzo wolnym krokiem ruszyl na spotkanie. Deszcz mu juz nie przeszkadzal. Cos sie zblizalo i choc nie mial pojecia co, po dzisiejszym dniu cos stanie sie jasniejsze. Albo ciemniejsze.

- Tylko co, tylko co do cholery? - czul ze idzie nieprzygotowany. Powienien cos wziasc, cos przyniesc! Pytania i watpliwosci przebiegaly przez jego glowe, kiedy dochodzil do skrzyzowania. Nieswiadomie jego reka powedrowala aby przez ubranie wyczuc medalion na szyi.
 
Szusaku jest offline