- No mnie się kojarzy z chorobą kesonową... Ale może tak było ino w chwili przebudzenia czy pierwszy dzień...
- To w takim razie jak to jest jakoś realne jak na nasze siły i środki to bym się wziął za sprawdzanie adresu z tego kompa. Jak by się udało ustalić gdzie mieliśmy oryginalnie lądować można by podumać co z tym dalej zrobić.
- Jak jestem/jesteśmy w stanie to zrobiłym albo zamówił u majstrów czujniki nacisku i porozstawiał je na dachach modułów. Widzialny czy nie masa mu się nie maskuje
A zakładam, że miałby problem przejść przez lity modół czy przemnknąć się bramą więc jedyna w miarę rozsądna droga to górą czyli dachami. Jeszcze jakby zrobić to w formie dużych, jednolitych płyt to w ogóle by wyglądało jak fragment dachu mółby się nawet nie zoriencić, że wzbudził alarm
- Jakbyśmy mieli ten adres to pewnie bym się bujnął go sprawdzić w ten czy inny sposób ale dokładniej będę dumał jak go już bedę miał i wiedział jak daleko to jest.