Khazad podrapał się po czerepie. Przybył tu by właśnie zdobyć sławę w boju, a już drugiego dnia musiał uciekać od wrogów i wraz z towarzyszami chować się po lasach jak jakiś elf. Urgrim pocieszał się tylko myślą, że nie honor zginąć w walce o kupę gruzów, a i tak były bardzo małe szanse, że ktoś ułożyłby pieśń o tej bitce, nawet jeśliby wygrali. Dlatego szybko założył swój plecak i puścił się biegiem za kompanami.
Kiedy wreszcie zatrzymali się, Konk ciężko dyszał. Ledwo nadążał za swoimi towarzyszami, którzy i tak zostawili go w tyle. "Za długie nogi mają, cud że się nie potykają o nie, psiakrew", pomyślał, łapiąc oddech.
- Dobrze gada, na trakt idźmy- powiedział w końcu, czerwony na twarzy ze zmęczenia. - W najbliższej wiosce siądziemy przy piwie i ustalimy co dalej.
__________________ "- Panie, jak odróżnić buntowników od naszych?
- Zabijcie wszystkich. Będzie zabawniej." - Taltuk |