Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2014, 16:23   #11
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Mathias i Hildigrim

Mathias po dobrej chwili oderwał wzrok od tłustych paluchów kupca. Znalazł tego, kogo szukał, ale napotkał pewien niewysoki problem. Oczy sternika spoczęły na kucharzu. Pirat mniej więcej kojarzył zamiłowanie niziołka do różnego typu świecidełek i nie miał zamiaru pozwolić mu się wzbogacić na swej ofierze.

- A ty czego tu szukasz? Kucharz w kuchni powinien siedzieć. - warknął w stronę Hildigrima - Zabawy w piratów, nie dla takich jak ty. Ale możemy się dogadać bez problemów. - mówiąc to, zerknął na trzymany w ręce kordelas.

-Pomyślałem, że znajdę kucharza z tego statku i powymieniam się z nim przepisami. Jednak on, najwidoczniej, niechętnie dzieli się swymi sekretami – wskazał truchło przygniatające kupca, szczerząc się przy tym, jak dziecko. – Poza tym, on może wiedzieć, gdzie jest skrzynia, której szuka nasz kapitan. Kto wie? Może stary Dashaure podaruje mu nawet życie, o ile będzie współpracować – ostatnie zdanie powiedział nieco głośniej, tak by kupiec go usłyszał. Oczywiście, sam nie wierzył w swoje słowa. Mina Mathiasa zdradzała, że ma już jakiś nieprzyjemny plan odnośnie kupca.

– Ach, tak. No fakt. Kapitan jak ma dobry humor, to puszcza tych, którzy chcą współpracować. – Mathias uśmiechnął się lekko. – Ale ten grubasek nie wygląda mi na takiego, który chce współpracować.

Sternik podszedł do obiektu rozmowy i przyjrzał mu się dokładnie. Niemal jak rzeźnik, który oceniał przyszłe obiekty jego pracy.
– Te pierścienie są na to dowodem. Na jego miejscu zacząłbym od ich zdjęcia. To z pewnością byłby dowód, że jest naszym przyjacielem, co nie?

- No ale dzisiaj kapitan chyba nie jest w dobrym humorze. - Szrama skomentował, nagłe wtargniecie Guntera. - Masz szczęście tłuściochu. Szybciej zginiesz.
Sternik umocował tarczę do uchwytów przy pasie. Z buta wyjął sztylet. Odchylił głowę kupca do tyłu. Ostrzem przejechał po prawej stronie twarzy, po czym przerwał krzyk bólu, podrzynając ofierze gardło.

- Prostuj mu palce. - rzucił do niziołka.
Kordelas wciął się dwa razy w pokład, gdy pierścienie stały się bardziej ruchome od ich dawnego właściciela, który pozostał tylko z kciukami. Mathias sprzątnął cztery, nie zajmując się zdjęciem ich z mięsa i schował w odmętach swojego odzienia.
- Jak chcesz bawić się z kciukami, to proszę bardzo, ale lepiej nie zwlekaj. - rzucił jeszcze i ruszył na swój statek macierzysty.

Hildigrim jak wryty wpatrywał się w poczynania sternika, który najwidoczniej miał coś z głową. Kupiec mógł wskazać im położenie każdego skarbu na tym statku, a ten go bez powodu zabił. Gdy kupiec był już i tak martwy, niziołek pomógł Mathiasowi z jego palcami. Bez większego obrzydzenia wziął pozostałe z pierścieniami i wyciągnął sztylet, by pozbawić go reszty.

Następnie mozolnie wstał i ruszył za sternikiem, zastanawiając się, ile drogocennych przedmiotów mógł kryć ten statek. Może przy następnym bardziej mu się poszczęści.

To nie była szczęśliwa (w pewnym sensie) wyprawa dla sternika Portowej Nierządnicy. Nie zabił żadnego z marynarzy napadniętej jednostki, nie mógł dopełnić swojego „rytuału” na napotkanym kupcu, a teraz jeszcze pojawił się wrogi statek. Mathias musiał się starać, bo inaczej śmierć w walce będzie pewnie tym lepszym wyjściem z sytuacji. Z pewnością w porównaniu ze złością kapitana.

Jedynie pierścienie mile ciążące w kieszeni były miłym urozmaiceniem tych wszystkich niedogodności tego dnia.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline