Konrad Koening
Ostatnia z zasiadającyc przy stole postaci w ciszy obserwowała swoich kompanów i przysłuchiwała się ich rozmowie. Był to sredniej budowy ciała mężczyzna ubrany w garnitur w kolorze siemnego błękitu z pod którego widać było biała koszulę i czerwony krawat. Na uwagę na temat fryzury którą przed chwilą zrobił Doerner kilka razy wstrząsnął głową poprawiając kucyk zpięty z jego równo przyciętych ciemnych włosów. Poprawił następnie rękaw marynarki co spowodowało że w ciemności błysneło, odbijając światło lampy, srebro z którego wykonany był jego zegarek. Błysk ten zapewne zwrócił uwagę siedzących koło niego na jego dłonie o zadbanych paznokciach lecz pokryte plątaniną starych, głębokich blizn. Dopiero teraz zaczeło się rzucać w oczy że jego twarz skryta obecnie przez mrok panujący w pomieszczeniu usiana jest podobną choć słabszą, mniej szpecącą plątaniną płytkich pamiątek po jakimś potwornym zdażeniu z czasów śmiertelnego życia tego wampira. Rany mogły pochodzić z czasów dzieciństwa a Przeistoczenie tego mężczyzny o wyraźnie zarysowanej szczęce, jasnych, szarych oczach i prostym nosie nastąpiło na pierwszy rzut oka w jednym z ostatnich lat drugiej dekady jego życia. W pomieszczeniu rozległ się jego pewny, spokojny głos... -Dobrze więc, pozwólcie państwo że i ja się przedstawię, choć być może panna Hatch pamięta moją hm... charakterystyczną twarz z elizjów Berlina, choć nie mieliśmy chyba przyjemności poznać się do tej pory osobiście. Moje imię to Konrad Koening, z rodziny Giovannich. Widzę że czas jaki planowałem spędzić w tych stronach upłynie mi ciekawie, oraz w równie ciekawym towarzystwie. |