Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2014, 22:31   #1
Ogryzek Szatana
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
[storytelling 18+] Metallum Fantasy

Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami położone są przepastne ziemie i nie zmyślam tego, patrz na mapę, naprawdę tak to wygląda. Mieszczą się na nich potężne królestwa, na niebie kiedyś dominowały smoki, a do jej niebezpiecznych podziemi wyruszają tylko najodważniejsi z odważnych lub wystarczająco głupi, żeby dać się zabić. Krainę tę zwą Enoth.

Żyją tam przedstawiciele wielu ras, nierzadko odmieniających się na wiele gatunków. Ponoć ludzka istota zarucha wszystko, co się da i wychodziły czasami naprawdę odjechane mieszanki, ale nie będę wam tego teraz mówił. Potężne siły toczyły wojny, balans krainy wielokrotnie stawał na krawędzi. Tylko dzięki dzielnym bohaterom, których kształtowały takie zdarzenia, udawało się przywracać spokój i godzić zwaśnione strony. Jedna z takich opowieści zaczyna się na trakcie… nie bądź niegrzeczny i kurwa usiądź, bo Ci tego nie opowiem.



Na początku było ich dwoje, ponętna babeczka, skóra jak przygaszony, tlący się w kominku ogień, oczy w odcieniu jasnej szarości, pasowało do siebie jak ulał. Zgrabna była i zwinna, kocica wręcz powiem, zarzucała biodrami jak pantera. Wiesz, jakie miała włosy? Kontrastujące, śnieżnobiałe. Wzięła cholera najlepsze z genów, co rodzice mieli.
Kto? A, ten drugi, taki ork, brzydal.

No, więc podróżowali oni od jakiegoś czasu razem. Chociaż w ogóle do siebie nie pasowali, wzajemnie mieli to coś, co druga osoba mogła pożądać. Kobitka znała się na alchemii, a jej głos był jak objawienie Chrystusa, zaś brzydki posiadał wiedzę, która wykraczała daleko poza nawet najdokładniejsze znane nauki. Czy wspominałem, że jebany jeździł na mechanicznym koniu? Nie? Na pewno, bo wydaje mi się, że mówiłem. Nieważne.

Ona pochodziła z ziem położonych na zachód, przejeżdżając tamtejsze wioski i mieściny dało się usłyszeć wiele opowieści o niej - o jej głosie - raz była określana, jako nimfa, innym razem banshee, jeszcze gdzie indziej zwyczajnie, tak tradycyjnie - wiedźma. Jej głos był jak wizytówka, gdzie się nie pojawiła i używała swoich mocy, tam od razu przypinali jej karteczkę „trzymać się z daleka”.

On spadł z nieba. Na początku myśleli, że to księżyc się zerwał z nieboskłonu, ale to dało się łatwo sprawdzić - nadal wisiał. Zleciał prosto na plac handlowy Hedgecliff, wyjechał na tym mechanicznym rumaku ze środka swojej ogromnej sfery, rozciągającej się na szerokość całego placu. Długo w mieście nie zawitał, pewnie z rozsądku i chyba doświadczenia. Powiedziałbym, że Ci cholerni magowie nie wiedzą, gdzie parkować swoje magiczne zabawki, gdybym sam jednym nie był.

Nie jestem pewien, gdzie dokładnie jechali, ale przekraczali Mrocznoziem. Tak, ten Mrocznoziem, ziemie niczyje, zadupie Enoth.



Mrocznoziem jest położony niemal w samym sercu Enoth, ziemia zbyt jałowa, żeby można było ją masowo osiedlić. Zamieszkała przez wiele plemion goblinów, takie humanoidalne karaluchy. Nie wszystko wygląda jak na powyższym obrazku, uwierz lub nie, tam rośnie trawa, są nawet drzewa. Jednak to, co nadaje się dla dzikich krzewów, niekoniecznie sprzyja rolnictwu.

Żyją tutaj wygnańcy, pechowcy oraz rządni władzy, którą można utrzymać żelazną ręką. Nie ma tutaj państw, są jednak osady i twierdze, które rozrzucone chaotycznie po Mrocznoziemiach, władane są przez tych despotów. Czasami sami mieszkańcy nie są pewni, której sile należy bić pokłony, dlatego w strachu, biją je każdej napotkanej, płacąc daninę wielokrotnie częściej, niż powinni. Są również tacy, którzy bronią swoich terytoriów, jednak to znacznie ogranicza ich możliwe wpływy. Balans sił często się zmienia, tak samo jak przynależność terytorialna, jednego dnia włada Tobą Jorundr Waleczny, by następnego przyjechali zbrojni Hurkana Niszczyciela i jak z samego tytułu można wywnioskować, nie kłócisz się z takim, że to wioska tego pierwszego.

Wspominałem o goblinach, te skurwysyny zatruwają życie miejscowych chyba bardziej, niż ich domniemani władcy. Napadają, grabią, mordują. W niektórych rejonach są istną plagą, ich liczebność jest ciężko określić. Wybijanie tych istot to dobre zajęcie dla poszukiwaczy przygód, jednak bardzo niebezpieczne i nie zawsze dobrze płatne, a łowcy, którzy zapuścili w tych stronach już korzenie, nie witają konkurencji z otwartymi ramionami.

Jest nie do końca prawdą, że cały Mrocznoziem jest nieżyzny, jednak ciężko się do lepszego kawałka gruntu dopchać. Czasami przez plemiona goblinów, czasami przez watażki, które nierzadko walczą ze sobą o te terytoria, najczęściej jednak przez ich mieszkańców. To stąd wywodzą się smoczy orkowie, jedni z ostatnich spadkobierców potęgi tych majestatycznych żmijów. Kiedyś żyły tutaj smoki, teraz praktycznie słuch po nich zaginął, a ich miejsce zastąpiły plemiona orków. Są dosyć temperamentne, dlatego wkurwione plemię potrafi toczyć krwawe wojny z watażkami. Prawie zawsze istotą całego sporu jest żyzna gleba.



Nasi bohaterowie mijali podmokłe tereny, które upatrzyła sobie do zamieszkania niewielka społeczność. Ciężką pracą przystosowali ziemię, żeby była zdatna do życia, pokaźnych rozmiarów tamą zatrzymali napór wód, odblokowując pod uprawę sporych rozmiarów dolinę. Mieszkańcy zdawali się nie przejmować przejezdnymi, którzy mieli dobry widok ze wzgórza na większość ich dobytku. Kilka większych, wielorodzinnych chat, magazyny, niewielka gromada bydła. Ludzie pogwizdywali sobie radośnie, wykonując codzienne czynności, nawet pogoda była nad wyraz słoneczna i wesoła.


Muzyka
[media]http://www.youtube.com/watch?v=FukyTETcvRI[/media]


Tętent kopyt przerwał sielankę. Wraz z każdą chwilą, nasilał się, nabierał wyrazu. Jak huragan, zza wysokich traw wyskoczyli jeźdźcy, odziani w futrzane czapy i z bronią w ręku, którą machali nad głowami, wykrzykując bojowe rytmy. Jechali prosto między kłosami zboża, siejąc postrach i zgorszenie, rozjechali się w różne strony, by pokryć jak największy teren. Wyraźnie chcieli wzbudzić terror, potrącali biegających w popłochu farmerów, przewracali i rozcinali snopy, tratowali sprzęt rolniczy. Jeden nawet porwał wrzeszczącą dziewkę, która pomimo prób wyszarpania się, nie była w stanie wiele zdziałać, przewieszona przez grzbiet konia.
Ciężko było oszacować ich liczebność, na pewno nie schodzili poniżej dwudziestu, nie powinni przekroczyć trzydziestu. Zalewali pole na prawie każdym fragmencie, robili dużo hałasu i byli bardzo natarczywi.
 

Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 13-04-2015 o 05:21. Powód: ekhm ;) + dodana muzyczka + ostania (mam nadzieję) poprawka.
Ogryzek Szatana jest offline