Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Kurwa! - zaklął Andy gdy zobaczył jak John obrywa w klatę od kogoś z wnętrza budynku. Wyłaczyli z akcji co prawda tego co z nimi gadał ale widac miał kolegów w środku którzy właśnie zaczęli się mścić. - Tom! Zabierz stąd Johna! A ty utrzymuj kontakt ogniowy tylko nie postrzel naszych! - wydał polecenie swoim kompanom na dole. Wkurzające i niebezpieczne było to, że z punktu widzenia Andy'ego w środku fabryki wciąż byli zakładnicy, porywacze i reszta eskorty z pociągu. Jedynie więc bandyci mogli sobie pozowolić strzelać jak popadnie co im dawało przewagę. Ale jeszcze nie przesądzało walkę.
Sam ze swojego miejsca nie widział strzelców więc pewnie strzelali z głebi budynku. O ile nie byliby uprzejmi podejśc pod okna raczej byliby poza zasięgiem i wzroku i strzału Andy'ego. Więc postanowił wrócić do swojego pierwotnego planu z jakim wlazł na ten dach czyli łącznikiem przedostać się do środka budynku z resztą wesołej ekipy. Ponadto z góry, na otwartą halę miałby ładny widok no i miał szansę zaskoczyć przeciwnika atakiem s tego kierunku. Ruszył jednak oddalając się nieco od krawędzi dachu by nie był widocznym dla tych z dołu. Co prawda sam też nie widział co się tam dzieje ale jakby coś ważnego to by usłyszał bliższą strzelaninę i mógł wrócić na skraj dachu. A jednocześnie było na tyle blisko, że nawet jakby napastnicy sprintem rzucili się do swojej bryki czy po prostu ulicę to pewnie raczej zdążyłby to zobaczyć z łącznika i mógł się właczyć do walki. Przypuszczał jednak, że będą zbyt zajęci walką z resztą ekkipy by się jakoś sensownie przemieścić. |