Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2014, 20:10   #2
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Gdy wjechali na do Czarnoziemu, Ona mogła zauważyć że On, ten brzydki, co lubił spadać z nieba zaczął zachowywać się inaczej. Zwykle buzia mu się nie zamykała i nie mógł usiedzieć w miejscu. Był żywiołowy i zawsze pełen energii. Można powiedzieć że cierpiał na hiperaktywność. Po przekroczeniu granicy zaś umilkł i pogrążył się w zadumie, zobojętniał. Jechał na swoim mechanicznym koniu którego nazwał Błysk, a jedyne co można było usłyszeć to trzeszczenie zginających się i najwidoczniej dawno nieoliwionych kolan rumaka. W oczach orka, można było dostrzec jakby nostalgię i smutek. Po kilku godzinach ork wyjawił powód: to gdzieś tutaj jego matka w pośpiechu wydała go na świat. Blitz, bo tak miał na imię, był orkiem huraganu. Jego plemię słynęło z zamiłowania do prędkości, stąd czasem zwano ich speed orkami. Rodzili się szybko, dorastali szybko i umierali szybko - czterdziestolatek to był staruszek. Za to spali połowę tego co człowiek, biegali, mówili, myśleli dużo szybciej niż ludzie. I nikt nie potrafił grać z taką prędkością tak jak oni. Nie byli w stanie dłużej zagrzać tyłka w jednym miejscu, nie mieli więc własnej ziemi. Żyli w podróży niczym nomadowie, w wielkich karawanach. Młodzi pełni energii opuszczali karawanę i wyruszali "szukać wiatru", wracając dopiero by założyć rodzinę. Jego ziomkowie wzbudzali grozę wśród okolicznych plemion, jednak w porównaniu do znacznie większych i masywniejszych smoczych orków obecni mieszkańcy uważaliby ich raczej za mało strasznych dziadków niż krwiożercze bestie. Zresztą nie było wtedy smoczych braci - były za to smoki. Blitz przypomniał sobie wielką szmaragdową smoczycę i trzy małe smoczątka uczące się latać. Jeden z nich ostał z tyłu i spadł na ziemię tuż obok orka. Kirxix, bo tak przedstawił się smoczek, był uradowany gdy Blitz pomógł mu wstać i wypchnął go w górę akurat w momencie gdy smoczyca zaczęła go szukać.

To było tysiąc lat temu i smoków już nie było, podobnie jak orków huraganu. Blitz szukał swojego plemienia, uważanego za wymarłe. Z tego powodu był czasem nazywany żywą skamieliną (jednak nikt nie ośmielił się tego powiedzieć gdy był na swoim rumaku). Słyszał kilka plotek o tym gdzie mogą być "dziadki", "relikty przeszłości" i postanowił je sprawdzić. Czarnoziem wydawał się być dobrym miejscem na rozpoczęcie poszukiwań.


Gdy zobaczyli walczących między sobą barbarzyńców Blitz nie zastanawiał się długo.
- Poczekajtutajnamnie - rzekł do towarzyszki i wyjął róg. Znał kilka magicznych sztuczek i postanowił je wykorzystać. Ustawił się na szczycie wzgórza i wymachując toporkiem zadął w róg. Atakujący spojrzeli na niego, a najbardziej zuchwały z nich ruszył Blitzowi na spotkanie. Ork miał przewagę atakując z góry, jednak barbarzyńca był od niego znacznie większy i zapewne bieglej władał toporem. Nie miało to jednak znaczenia. W ostatniej chwili Blitz rzucił zaklęcie, słynną magiczną iskierkę. Coś poszło nie tak i błysk oślepił zarówno jeźdźców jak i konie. Zaraz zaraz, przecież stalowego wierzchowca nie da się oślepić! Czołowe uderzenie o mocy jednego konia mechanicznego dosłownie rozsmarowało ogiera przeciwnika, barbarzyńca upadł z hukiem na glebę. Błysk dokończył dzieła poprawiając z kopyta i dzikus więcej się nie poruszył.
Wykorzystując moment konsternacji Blitz rzucił toporkiem w napastnika porywającego kobietę. Trafił w konia, który wierzgnął i strącił zarówno tego złego jak i dziewczynę. W tym momencie ponad dziesiątka jeźdźców otrząsnęła się i ruszyła na orka. Ten obrócił swego rumaka i zaczął uciekać. W przeciwieństwie do organicznych odpowiedników, Błysk nie męczył się i mógł galopować praktycznie w nieskończoność, bez różnicy czy pędzi po górę czy w dół. I sam wiedział gdzie jechać. Blitz mógł więc obrócić się tyłem do kierunku jazdy, zostawiając obieranie trasy rumakowi. Zastawił się tarczą by uniknąć ewentualnych pocisków, poczekał aż odjadą dostatecznie daleko by konie wroga się przemęczyły i przygotował zaklęcie "Pajęczyna". Zaśmiał się rzucając im je pod nogi, po czym poprawił czarem "śmierdząca chmura". Podjechał bliżej, w międzyczasie rozwijając zawiniątko w którym miał upakowane ze dwa tuziny noży do rzucania. Postanowił sprawdzić czy przysłowie "nikt nie rzuca ostrymi przedmiotami tak szybko jak orkowie huraganu" jest dalej aktualne.
 

Ostatnio edytowane przez Halfdan : 14-12-2014 o 20:13.
Halfdan jest offline