Helmut zląkł się gdy Karl podszedł i zaczął zrywać bandaż, bo był zasklepiony krwią. Nie była to jednak poważna rana na jaką można było być przygotowanym, widząc zakrwawiony bandaż. Rana była cięta i ciężko było powiedzieć jaką bronią zadana.
- To boli! - krzyknął Helmut
- Dlaczego mi nie wierzycie, przecież pomagałem wam z ubraniami i ranami jak wróciliiście w tedy z lasu. Zapytajcie sołtysa. Nie wiem czy znajdę miejsce gdzie mnie ten bandyta w purpurowych szatach zaatakował, było to daleko w głąb lasu. - mówił chaotycznie, składając przy tym ręce jak gdyby odpowiadające się z popełnionych grzechów tuż przed śmiercią
- Wyszedłem późno w nocy, pamiętam jednak, że gdy już leżałem ten bandyta mówił, że nie po żyje za długo i chyba miał rację. - powiedział zasmucony -
jeśli mnie chcecie zabić to poczekajcie z tym do wieczora, chciałbym zobaczyć chociaż ostatni raz zachód słońca On się ciągle jąka,
ale dla ułatwienia czytania nie powtarzam wyrazów,
bo wydaje mi się, że to utrudnia czytanie.