Nim Hans ruszył sprawdzać pułapki
Hans nie brał udziału w toczącej się rozmowie, choć bacznie się jej przysłuchiwał taksując okolice czujnym okiem. Nagle jego bystre oko wychwyciło kształt na niebie. Biały kształt przecinający nieboskłon i linię drzew...
...łabędź! Mięso tak szlachetne i czyste, że aż hodowane przy dworach szlacheckich dla delikatności mięsa.
Hans szybko przyłożył cięciwę do policzka i już miał puszczać strzałę kiedy ptaszysko szlachetne niesione wiatrem zanurzyło się w odmęty lasu uniemożliwiając strzał. Tym razem natura była szybsza od
łowcy. Lecz widok ten napawał optymizmem. Znaczyło to, że w pobliżu, gdzieś w okolicy, był zbiornik wodny. Gdzieś tam był.