Pazury Brocka powoli ale nieustannie żłobiły coraz głębsze bruzdy w pancerzu. Toxin schwycił za ramię plujące ogniem i zaczął je zginać w kierunku korpusu. Niestety koleś w pancerzu był sprytniejszy… przestał strzelać! Potężnym kopnięciem odrzucił Anty Venoma w tył. - Dawaj Brock, teraz na drugą nóżkę - zawołał Spider man mijając go. Potężnym sierpowym trafił w hełm, aż brzdęknęło. - Ou, twardogłowy, ciężko będzie mu coś wbić do łba.
Toxin tymczasem puścił ramię i schyliwszy się zapał za nogi. Pancerz wspomagany rąbnął o ziemię, ale Mulligan jeszcze nie skończył obrócił się wokoło własnej osi wciąż trzymając za nogi.
- Do mnie! - warknął Eddi trzymając stalową belkę niczym kij bejsbolowy.
Toxin puścił pancernika, który poleciał wprost na spotkanie z belką. Anty Venom uderzył. Koleś pięknym łukiem przeleciał nad magazynem i z pluskiem wpadł do wody. - Home run, to to nie był - ocenił Spidey przysiadając na słupku tuż przy krawędzi.
Daredevil tymczasem powiewał niczym flaga za furgonetką. Metr za metrem przyciągał się coraz bliżej, aż w końcu złapał za rurkę bagażnika dachowego furgonetki. Odetchnął i podciągnął się na górę. Kadra uniwerstytecka jechała niczym wariaci. Podpełzł do przodu i laską zastukał w boczne okienko.
- Zatrzymajcie się… - nie zdążył dokończyć, bo to co “ujrzał” w środku zmusiło go do nagłego turlania się w bok. Pół sekundy później seria z uzi rozpruła dach. - Dostał?
- Nie widać żeby spadł, popraw.
Cholera, pomyślał Daredevil słysząc jak drugi odbezpiecza uzi. |