Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2014, 11:48   #17
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Alister słuchał Kainitów, między czasie myśląc o Tzimisce. Był tutaj z nami tyle lat, myśleliśmy że wiemy o nim wszystko, a tak naprawdę nie wiedzieliśmy nic. Próbował sobie uporządkować w głowie znane fakty o nim i ustalić co jest prawdą a co nie.
Cytat:
Gerold Wademann z klanu Toreador syn prawdziwie martwej już Amandy Bolton z Brighton był księgowym i sekretarzem księcia Władimira, spisywał i katalogował dla niego wszelakie informacje dotyczące całego miasta. Bez wątpienia był najlepiej poinformowanym wampirem w mieście, wydawało się że znał wszystkich lokalnych Kainitów i ich sługi, wpływy, powiązania i zależności między nimi. Często bywał w Elizjum i był na bieżąco z wszystkimi plotkami. Niektórzy uważali go za książęcego szpiega i go unikali. Jeden raz widziano go nawet w towarzystwie Malkaviana Johanna. Rzadko używał swojej pozycji w klice rządzącej miastem, mogłoby się wydawać że nie lubił tej pozycji, a utrzymywał ją tylko po to by samemu nie mieć problemów.
Na oko był około sześćdziesiątki, brązowe niegdyś włosy miał ozdobione siwizną. Ubierał się schludnie, w ciemne kolory. Był ciepły i przyjazny, słuchał z zainteresowaniem, przyjemnie się z nim rozmawiało na każdy temat. Nie był jednak gadułą, wiedział kiedy przestać mówić. Nie był nachalny i nie zadawał niezręcznych pytań. Był bardzo konkretny i skrupulatny, często notował różne rzeczy w notesie, nigdy się nie spóźniał, dotrzymywał obietnic, nawet tych błahych. Nie lubił mieć długów i spłacał wszystkie najszybciej jak się dało, nawet jeśli chodziło o 50 centów. Był spokojny i opanowany, przemocy używał w ostateczności. Nie był rasistą.
Jego domeną było Deer Park. W tej dzielnicy oprócz kilkudziesięciu domków z głównie francuskimi i włoskimi mieszkańcami znajduje się jeden z najlepszych na świecie ogrodów zoologicznych i główna atrakcja turystyczna regionu. Gerold sprawuje nad nim kontrolę i nie lubił gdy któryś z Kainitów się tam zjawiał, grzecznie dawał do zrozumienia by goście się oddalili. Sprawował też kontrolę nad niewielką dzielnicą Elkhorn w zachodniej części miasta, w której znajdują się najbardziej prestiżowe szkoły średnie w stanie. W tej domenie z chęcią witał wszystkich gości w swoim domku w samym sercu sąsiedztwa. Oprócz tego pełnił rolę kustosza dworu księcia w Joslyn Castle, miał tam swoje biuro i kwaterę.
Przybył do miasta w 1928, w czasie gdy szalała prohibicja, dwa lata po przejęciu przez Władimira władzy nad miastem. Szybko zdobył zaufanie ekipy rządzącej i został przyjęty w jej szeregi.
Gerold miał liczne grono sług. Ich życiorysy wyglądały podobnie: dobierał głównie najlepszych absolwentów szkół średnich które kontrolował, których następnie wychowywał i przyuczał po swojemu. Niektórzy z nich służyli mu od dziesięcioleci. Sześciu z nich zginęło 3 lata temu podczas krwawych łowów na jednego z anarchistów z klanu Nosferatu. Od tamtego czasu Gerold nie przyjął nowego ghula, choć na pewno szukał nowych kandydatów. Wśród jego podopiecznych znajdowali się m.in. Jason McKinley – najstarszy z ghuli, który pełnił rolę ochroniarza; Sue Morrigan – córka farmera z centralnej części stanu, potrafiła tworzyć portrety o jakości niewiele ustępującej fotografiom; Brandon Freeman Junior – afroamerykanin, posiadał talent do kaligrafii, często pisał dyktowane mu listy; Amelie Wademann – adoptowana córka Gerolda, drobna dziewczyna o czystym, wysokim głosie oraz Sam III Jackson – afroamerykanin świetnie grający na skrzypcach.
Już miał pytać do której kwatery Gerolda ma prowadzić Adama, gdy z zadumy wyrwał go nagły hałas. Alister spojrzał do góry i zobaczył nieproszonych gości. Chyba jednak wyląduje dzisiaj pod tym stołem...





Francesco uśmiechnął się od ucha do ucha uchylając drzwi od szafy. Udało się, jego informator mówił prawdę, naprawdę byli w sali przysięgłych. Powoli odsunął wiszące togi i cicho wygramolił się do pomieszczenia.. Dał znak swym towarzyszom i gęsiego wypełzli z szafy. Drugi był Alessio, potem wyszli kolejno gruby Leonardo, Santino zwany Kołatką, kolejny Alessio zwany Carbonara, Benito i młody Paolo, który podawał broń. Gdy jego towarzysze odbezpieczali broń, Francesco wyjął klucze i podszedł do zamka. Paolo poświecił mu zapalniczką, w drugiej ręce miał butelkę z benzyną. W tym momencie pod drzwiami zaczął przetaczać się dym.
-Kurwa chłopaki, pewnie Alfredo zaczął zadymę bez nas. Wpadamy! - powiedział już troszeczkę głośniej, otworzył drzwi i wybiegli na ławę przysięgłych. Uśmiechnął się z ironią, teraz to oni byli ławnikami. Było ich akurat siedmiu, mieliby więc większość w standardowej dwunastce. Każdy z nich mógł zeznawać i podać dobry powód by wydać wyrok. Ojciec Francesco stracił dorobek życia, Alessio dwa palce, Leonardo brata, Kołatka reputację, Carbonara przyjaciela a Paolo siostrę. Wszystkiemu winna była bestia, hydra i jej liczne głowy, która nie potrafiła zaakceptować swojego miejsca w społeczeństwie. Nicollo Leone. Do tej pory don Gaspare powstrzymywał ich przed vendettą, jednak dzisiaj dał im zielone światło. Sześciu z nich miało starego dobrego Tommy'ego w rękach, zaś stojący z tyłu Paolo odpalił swój koktajl i rzucił na oślep. Francesco nie zastanawiał się już skąd wziął się ten dym pod drzwiami, mimo że nie było pożaru. Teraz już się jarało. Z ulgą zobaczył swój cel. Wszystko szło zgodnie z planem.
-And the verdict is guilty! - Uderzył butem w ławkę imitując dźwięk młotka sędziego. -Vaffanculo finocchio!! - krzyknął i nacisnął spust broni wymierzonej w Nicollo, a chłopaki uczynili to samo. Graj muzyko!
 

Ostatnio edytowane przez Halfdan : 20-12-2014 o 12:24.
Halfdan jest offline