Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2014, 12:32   #7
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Anastazja z ulgą usiadła na swoim łóżku. Ten dzień był bardzo męczący dla młodej księżniczki, która pozwoliła sobie ziewnąć, korzystając z tego, że wreszcie znalazła się sama w swoim pokoiku. Po chwili zajrzała do jej podręcznego lusterka i sprawdziła czy dobrze się prezentuje. Odbicie pokazało jej śliczną buzię szlachetnie urodzonej panienki o ciepłych, brązowych oczach i podobnej barwy, choć jaśniejszych włosach. Znać było w rysach tej twarzy przyszłą urodę, gdy za parę lat stanie się dorosłą kobietą, ale już teraz widać w niej było powagę i godność rodu książęcego.

Odkąd dziewczynka pamiętała, jej rodzice zawsze kładli wielki nacisk na odpowiednie wychowanie swojej córki, zwłaszcza że przez długi czas była następczynią tronu. Księstwo Lothelameth, położone w cieniu swojego wielkiego sąsiada Gleraswen, mogło szczycić się arystokracją zdecydowanie odbiegającą od archetypowych rozleniwionych szlachetek. Szczególnie dla rodziny książęcej ważne było budowanie prestiżu dynastii oraz państwa, stanowiącego w pewnym sensie zaścianek. W Lothelameth nie mieszkał nawet ani jeden mag, pomijając oczywiście jarmarcznych kuglarzy.

Trudno zatem przyszło ukryć książęcej parze radość, po otrzymaniu przez Anastazję listu z akademii. Oto ich marzenia o podniesieniu statusu księstwa stały się bardziej niż realne! Sama księżniczka także nie mogłaby ukryć ekscytacji, gdyby nie wieloletni trening, jaki przechodziła od kiedy nauczyła się mówić. W końcu nigdy nie opuszczała granic swojego kraju, a w dodatku tyle czytała o zagranicznych obyczajach, krainach i zwierzętach, że nieraz w wyobraźni zapuszczała się w te tereny. A teraz miała okazję sama zapoznać się z tym wszystkim, wszystko to zobaczyć!



- Ćwir, ćwir, ćwiririr, ćwirk-ćwir!

Z zamyślenia księżniczkę wyrwał wesoły świergot czyżyka, który tak często podnosił Anastazję na duchu. W domu wszyscy zwracali się do niej per „Wasza wysokość”, czy „Wasza miłość”, a nawet rodzice zwracali się do niej pełnym zestawem imion. Jedynie jej młodszy, chorowity braciszek okazywał jej swoje uczucia i zwracał się do niej „Nastka”. Niestety, Ludwiś był bardzo słaby od urodzenia i ciągle na coś chorował. Miał alergię na prawie wszystkie zwierzęta, więc w pałacu nie trzymano żadnych kotów ani psów, nie mówiąc już o dziwniejszych cudach natury. Wyjątkiem był ten mały, wesoły ptaszek, którego sama obecność nie powodowała u książątka łzawienia, kichania, ani drgawek. Księżniczka bardzo się do niego przywiązała i traktowała z wielką czułością, na co ten odpowiadał niespotykanym u takich ptasząt posłuszeństwem. Kiedy wypuszczała go z klatki, ten fruwał sobie po pokojach nie wadząc nikomu, a gdy tylko Anastazja zagwizdała, zaraz do niej podlatywał i lądował na wyciągniętych palcach, świergocząc z przejęciem.

Żałowała, że teraz nie może go wypuścić, ale bała się, czy zwierzyniec innych uczniów, który wyglądał mniej, bądź bardziej osobliwie, nie zrobiłby mu krzywdy. Nie miała do tej pory okazji zawiązać jakichś relacji z pozostałymi pupilami akademii, a choć powiedziano jej już dzisiaj parokrotnie o równości i braku tytułów w szkole, to wciąż nie potrafiła się pozbyć tej sztywności. „Dobro poddanych, siła Księstwa i prestiż dynastii”- tę dewizę słyszała wielokrotnie w swoim życiu, a pan ojciec przywoływał ją tego poranka w rozmowie już kilkakrotnie. „Pobyt w akademii to nie wakacje, nie swobodny wyjazd z domu”, mówił do Anastazji. „To misja, zadanie do którego odpowiedniego wykonania jesteś zobowiązana przez Księstwo, a także jego poddanych. Na twoich barkach spoczywa w przyszłości los wielu ludzi, za których jesteś odpowiedzialna przed ich potomkami, oraz przed naszymi przodkami. Wierzę, że jako moja córka, Anastazjo Victorio Ludwiko, sprostasz wszelkim próbom i sprawisz, że ja, twoja matka i brat, a także cały naród, będziemy z ciebie dumni.”

Księżniczka Lothelameth przestała pieścić przez klatkę czyżyka i odłożyła ją, po czym wzięła się za rozpakowanie swoich rzeczy, a później za studiowanie mapy kompleksu i informacji w broszurach o nauczycielach. Mimo iż miał to być pierwszy dzień nauki, zamierzała być perfekcyjnie przygotowana i nie przynieść sobie wstydu, przez pomylenie sal, czy nietaktowne wypowiedzi. Potarła palcami pierścień z herbem jej rodu. „Szukanie przyjaciół musi poczekać”, pomyślała.
 

Ostatnio edytowane przez Earendil : 26-12-2014 o 00:10.
Earendil jest offline