- Ja idę. - Odpowiedział Wolmar. - Za nic nie przepuszczę okazji do uczestnictwa w takim wydarzeniu. Kto wie, może poznam samą hrabinę von Liebovitz? - członek Bursztynowego Kolegium rozmarzył się nieco. Cóż, przynależność do pewnych środowisk było żyzną pożywką dla ego ich członków. Ale czyż wrodzone skromność i wdzięk Kleina nie rekompensowały tych nielicznych przecież sytuacji, w których zadzierał nosa? No i kto, jeśli nie on - obiecujący adept sztuk magicznych - godzien był dostąpienia tych kilku drobnych zaszczytów? - Jeśli nie zamierzacie iść na przyjęcie, to dobrze byłoby przypilnować Tolzena, by nie wymknął się niezauważenie ze świątyni. Tymczasem wracajmy do gospody - może gdzieś po drodze wypatrzymy tego obiboka Markusa.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |