Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2014, 13:08   #42
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Z pewnością skorzystam z zaproszenia abyśmy mogli wymienić informacje. - Pożegnał Marchinga.

Gdy usłyszał potwierdzenie, że pokarm jest bezpieczny pożywił się na jednym z gangsterów. Po skończeniu posiłku zwrócił się przyciszonym głosem do Morgana:

- Potrzebuje porady prawnej z zakresu prawa Camarlili, wiem że to nie jest teraz najważniejsze ale nie chciałbym żeby po pozbyciu się Sabatniczej zarazy Acheront zadał mi ostateczną śmierć tylko dlatego że nie dopełniłem jakieś formalności - Powiedział czystą niemczyzną.

- Nie zamierzam starać się o stanowisko księcia wziąłem na siebie tą rolę tylko po to żeby uniknąć wewnętrznych walk. Naprawdę nie obchodzi mnie za bardzo, co się stanie z tym miastem ani kto przejmie kontrolę, nad jakimi dziedzinami życia, to wszystko pewnie i tak spłonie w ogniu nuklearnym a nawet, jeżeli nie to mało mnie obchodzi, kto rządzi ważne żeby nie krzywdzili zanadto śmiertelnych i pozwolił mi w spokoju kontynuować pracę. Przydałby się również ktoś bardziej tolerancyjny wobec wszystkich członków naszej rodziny niż ten stary kacap - Wyłożył swoje poglądy na sytuacje.

- Byłbym zadowolony gdyby udało mi się zwiększyć ilość trzody do stu, dwudziestu aby uniknąć zbyt bliskiego pokrewieństwa w mojej małej społeczności, ale po za tym potrzeba mi tylko spokoju - Westchnął.

- Doskonale się Pan spisał ratując Alistera żałuje, że spanikowałem na widok ognia i nie dałem rady zrobić tego samego dla biednego Matta. Tyle przeszedł i zginął w tak głupi sposób! Pan Erik z pewnością mógłby mu pomóc za pomocą hipnozy trzeba by było włożyć w niego nieco pracy, ale z pewnością byłby tego warty... - W jego głosie wyraźnie było słychać smutek tak jakby właśni wychodził z szoku i szczerze żałował smutnego losu Kamerdynera, którego znał jedynie z widzenia.

Założył melonik, zapiął guziki zdobycznej marynarki i mocniej chwycił laskę - Cóż, chyba trzeba ruszać od której kryjówki naszego przeciwnika od której chciałby Pan zacząć ? - Spytał Tremere - Mam nadzieje, że umie Pan prowadzić? Osobiście nie cierpię tych stalowych potworów to jeżdżące trumny na paliwowej bombie, ale wygląda na to, że będę musiał się zmusić, bo nie mamy raczej czasu na piesze wycieczki - Powiedział z wyraźną niechęcią.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 29-12-2014 o 13:13.
Brilchan jest offline