Jak ja zaczynałem swoją przygodę z WFRP, nie dawali mi podręcznika. Poznawałem świat i resztę zasad w praniu, zazwyczaj robiąc głupoty - jedyny raz w życiu postaci... Kiedy wreszcie wziąłem podręcznik w ręce, wyczytałem z niego tylko to, co było mi potrzebne... (historę też się tu wlicza). Stąd nie wiem, jak wiele moi MG i gracze zmienili w stosunku do oryginału, ale wiem jakim światem Warhammer mi się jawi...
To mroczne miejsce w którym paranoja jest jedynym sposobem na przeżycie. To miejsce, gdzie stosy płoną długo i często, a procesy inkwizycyjne nie trwonią zbędnych pieniędzy podatników... A chaos?! Jest wszędzie, im potężniejszy, tym lepiej zamaskowany...
Warhammer to miejsce, gdzie leśniczy zamiast sarny na pieczeń może upolować szkieleta - na rosół...
I co? Bardzo się różni?! |