Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2015, 14:05   #47
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Noc poza budynkiem sądu, przyjemna. Dawno już minęły czasy, gdy dziewczyna musiała dobierać strój do panujących na zewnątrz warunków. Deszcze, temperatura - stały się nieistotne. Wczesne zachody słońca? Teraz zawsze było ciemno. Cieszyła się dotykiem gwiaździstego nieba, podmuchem wiatru na twarzy, dreszczem niepewności związanym ze zbliżającą się ziemią. Pozwalała mu rosnąć, rozbudzić do granic, by w ostatniej chwili wymknąć się bólowi.

Samochód pędził ulicami w szaleńczej ucieczce. Obserwowała go z lotu ptaka. Niewielki prostokąt przesuwający się wśród sobie podobnych. Nieco szybciej, bardziej chaotycznie. Z perspektywy człowieka musiało to wyglądać jak pułapka koszmaru. Nie ważne jak daleko pobiegniesz, nie ważne gdzie się ukryjesz. Potwór zawsze jest za twoimi plecami. Tym razem nie było inaczej. Wampirzyca trzymała się blisko. Wykorzystała utratę prędkości, zamęt wywołany potrąceniem, by przez wlot powietrza dostać się do wnętrza. Zatańczyła nad fotelem, rozciągnęła cienką warstwą przy podsufitce i osiadła na tylnej kanapie. Jechali do siedziby dona.

Potwory, potwory - Potwory... - przerwała pełną napięcia ciszę, zakłócaną sporadycznym przekleństwem rzucanym przez Alfredo. Przeglądała się we wstecznym lusterku. - Tо nie było miłe - przełamała pierwsze lody odnosząc się do słów wspólnego znajomego. Poprawiała makijaż, muskając szminką lekko rozchylone usta. Raz po raz odrywała rękę, gdy tylko udało jej się przewidzieć wybój lub gwałtowny manewr. W drugiej trzymała wymierzony w głowę gangstera rewolwer. - Prawie, prawie udało c i s i ę w s z y s t k o zniszczyć - dokonała ostatnich korekt literując wyrazy. Przygryzła wargi i posłała odbiciu zalotny uśmiech. - Łącznie z własnym mózgiem. Вы знаете как tu łatwo o postrzał? - Zapytała z udanym wyrzutem. Pochyliła się, zmieniając perspektywę prostokątnego zwierciadła, ta objęła oczy. Tliły się diabelskim blaskiem.

Przejęła stery. Jej poprzednik stał się zbyt roztrzęsiony, by dalej prowadzić. Zgasiła światła. Wystarczyło, że ona widziała innych użytkowników dróg, oni jej nie musieli. Prawie byli u celu. Starała się znaleźć miejsce ukryte przed wzrokiem tak postronnych jak i strażników rezydencji, zwłaszcza tych na wieżach. Skręciła w zaciemnioną uliczkę. Zatrzymała się. Silnik wibrował przyjemnie, nim zamarł po rozstaniu kluczyków z stacyjką. Wypłynęła zza otwartych drzwi. Piach zachrzęścił pod butami, gdy zmierzała w stronę bagażnika. Dobiegały z niego stłumione pojękiwania skrępowanego człowieka. Oparła się o klapę. Pozwoliła poczęstować papierosem, zabranym w trakcie przetrząsania kieszeni mafioso. Czekała, rysując się ciemnym konturem na tle metalicznej karoserii. Niewielki ognik uniósł się w powietrzu, trwał, lekko rozbłyskując, by ponownie opaść ku ziemi. Strąciła popiół. Warkot motocykli zbliżył się na tyle, że poczuła drżenie pod stopami.
 

Ostatnio edytowane przez Cai : 04-01-2015 o 13:51.
Cai jest offline