Joanna, 20:00-21:45 Leżała a łóżku, oddychała spokojnie i głęboko. Powietrze wypełnione zapachem delikatnie drażniło jej wrażliwy węch. Za oknem dało się słyszeć szum wiatru i ciche, wieczorne śpiewy wiosennych ptaków.
Myślała, kalkulowała, tak chłodno, jak tylko potrafiła - w głowie powoli wyłoniła się lista 'za i przeciw'. Nie miała nic do stracenia. Zamknęła oczy i dała dojść do głosu emocjom, niewygodnym wspomnieniom kłębiącym się w jej głowie.
Jadę.
Jedną myślą wyznaczyła sobie plan działania kolacja, espresso, prysznic, ciuchy, sprzęt
Wstała z łóżka i zabrała się do przygotowywania sensownej kolacji. Głód jej nie dokuczał, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że ten stan nie utrzymuje się w nieskończoność.
***
Godzinę później stała już ubrana w czarne jeansy i bluzę z kapturem, włosy zaczesała do tyłu i spięła, by nie opadały jej na twarz.
Skompletowanie sprzętu nie zajęło jej dużo czasu. Zawsze trzymała go w należytym porządku - pistolety, magazynki pełne i puste, naboje, kastet, noże o wymyślnych kształtach, małe i wielkie jak kosy, paralizator - jej osobisty arsenał zamykany w szafie pancernej obok nocnej szafki. -Brakuje tylko granatów i miotaczy ognia -uśmiechnęła się do siebie sprawdzając stan broni i przypinając kaburę do pasa - Dwa zapasowe magazynki powinny wystarczyć.
Wzięła głęboki oddech, jakby starając się zapomnieć o tym, że jest wyłącznie słabą kobietą i że teraz musi zapomnieć o strachu. Noc to nie ludzka pora, a Joanna wolała się do niej przygotować. Wybrała nóż z dużym na 15 cm ostrzem i odłożyła go obok skórzanego płaszcza na łóżku. Resztę sprzętu owinęła w płótna i schowała do szafy.
Wskazówki zegara nieubłaganie przesuwały się do 10... |