Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2015, 23:06   #5
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Ależ to był widok! Blitz aż zaniemówił z wrażenia. Pędząca ściana jeźdźców sunęła wprost na niego. Większość członków jego ludu popędziła by wprost na nich, zręcznie klucząc pomiędzy pociskami, by porwać swoich przeciwników do tańca, jeden po drugim. Istniały legendy o wichrowym tancerzu co sam jeden lawirował z taką gracją i sprytem wśród licznych wrogów, tak że ci sami ranili siebie nawzajem. Blitzowi też przyszła taka myśl do głowy i już miał ruszać do tanga, gdy zobaczył swoją towarzyszkę. Nagle otrzeźwiał. Ona nie umiała tańczyć tak jak jego lud i mogło to się dla niej źle skończyć. Zresztą wyglądało na to że jego ziomkowie też wyszli z wprawy skoro nigdzie już uch nie było.
Pierwszym zaklęciem, a właściwie umiejętnością czaropodobną jaką nauczył się młody ork była "klatka na pioruny". Będąc początkującym alchemikiem dużo czasu spędzał w maszynowni magicznej sfery. Podczas napraw i konserwacji, jakoś trzeba było porozumiewać się w tym bardzo głośnym pomieszczeniu. Wykorzystywano więc dwa aspekty pioruna: grom, dzięki któremu nawet piskliwy dziecięcy głosik był w stanie przebić się przez hałas, oraz błysk, którym można było wskazywać i rozświetlać dowolne punkty. Wraz z upływem lat te często używane umiejętności stały się tak intuicyjne i naturalne, że wymagały minimalnej koncentracji.
Utrzymanie istnienia mechanicznego rumaka kosztowało orka dużo magicznej energii, niewiele więc zostawało jej na czary. Zużył już jej większość i dalsze czarowanie mogłoby zbytnio go zmęczyć. Przyłożył więc ręce do swojego rumaka i użył go jako klatki na pioruny. Błysk był doskonałym przewodnikiem i natychmiast opromienił się tysiącami mieniących się błyskawic, skaczących i tańczących po całym jego ciele. Wyglądało groźnie, jednak było dla żywych istot całkowicie nieszkodliwe. Grom skoncentrował na sobie. Jego głos brzmiał teraz jakby to sam władca niebios przemawiał do maluczkich istot na ziemskim padole.
- Z drogi kmioty! Zmiatać mi stąd w podskokach, albo doświadczycie sztormu błyskawic na własnej skórze! - powiedział najwolniej jak potrafił, po czym dorzucił do klatki trochę magicznej energii. Tańczące błyskawice oplotły teraz też i jego. Podniósł ręce do góry i zaczął recytować kołysankę którą pamiętał z dzieciństwa. To nie jego wina że jego ojczysty język brzmiał w uszach innych istot jak śmiercionośne zaklęcia.
Wszystko po to by zwrócić uwagę na siebie i dać towarzyszce czas na działanie. Tymczasem Błysk pędził wprost na ścianę jeźdźców. Blitz pierwszy raz zagrał "w cykora" i miał nadzieję że to oni wymiękną pierwsi.
 
Halfdan jest offline