Lamia nie spodziewała się, że ta cała hałastra tak szybko zdoła przegrupować swój mały oddział, by już po chwili, nim jeszcze zdążyła w pełni nacieszyć się ubijaniem ich towarzyszy, ruszyć na nią z pełną parą. Skupiona nie zauważyła tego od razu, na szczęście jej wierny ogier w porę zareagował. Gdy poczuła szarpnięcie pod sobą, w odruchu przytrzymała się siodła, łapiąc za wodze. Ventus gnał z powrotem pod górę zbocza, w kierunku na Blitz'a. Czemu w tym, a nie w innym, to już tylko ten koń wiedział. Półelfka zerknęła przez ramię na całą tę grupkę i zmarszczyła brwi. Aż tak im spieszno było dołączyć do swych towarzyszy? Zwróciła wzrok na kompana podróży, który to teraz dawał kolejny popis. To co widziała, a było ewidentnie wyładowaniami, skaczącymi po jego ciele, nawet ją i jej konia niemal zamurowało. Wyglądał naprawdę porażająco. Tak, to dobre określenie...
Kiedy Blitz zwrócił na siebie uwagę pościgu, ona tymczasem zebrała konia i pokierowała go po łuku, szybko, nieco bliżej zwłok koni i ich jeźdźców. Zatrzymała się jakieś 30 metrów od nich i uniosła lewą dłoń, wyciągając ją w kierunku kupy, jeszcze ciepłego, mięsa
- Do mnie ci o plugawych duszach. Wybaczenie was nie minie, jeśli odkupicie je odpowiednio.
Zagrzmiała donośnie i ostro. Nie wiedziała jak z tabunem poradzi sobie jeździec mechanicznego rumaka, tak więc nie było czasu na zastanawianie się. Truchła koni i ludzi zdecydowanie mogą się im okazać przydatnymi w tym starciu. Nie musiała wydawać im na głos rozkazu, co mają robić. Oczywistym było, że jej wrogowie, to ich wrogowie, a kto nimi był widać jak na dłoni. Wskazała kierunek, kolejnym machnięciem dłoni i miała nadzieję że Blitz w porę się stamtąd pozbiera, nim wynik jej kolejnych czarów dotrze do celu. Tym razem nie miała zamiaru tracić czujności, przy wykonywaniu całej akcji...