Vienne Po wydostaniu się na brzeg, zmrużyła zielone oczy, aby przerażająco jasne promienie słońca nie oślepiły jej. Była kobietą średniego wzrostu o śniadej cerze, na oko miała dwadzieścia kilka lat. Szczupła sylwetka i ciemnobrązowe, długie włosy czyniły z niej kobietę piękną.
Swoim wyglądem nie przypominała więźnia, a tym bardziej osoby skazanej na dość długi okres odsiadki.
Wycisnęła ze swoich włosów wodę, po czym rozejrzała się dookoła. Perspektywa spędzenia reszty życia na jakiejś wyspie nie przyprawiała ją o napady radości, ale to zawsze było lepsze rozwiązanie niż siedzenie w ciasnej celi w towarzystwie napalonego, brudnego współlokatora, czy też strażnika śmiejącego się okrutnym śmiechem po przeciwległej stronie krat.
Za sobą usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Odwróciła się w jego stronę, chcąc się przedstawić. W sumie, to sama nie wiedziała, dlaczego tak od razu ciągnęło ją do zaznajomienia się z kimś nowym... a może wiedziała?
- Vienne – powiedziała krótko i uśmiechnęła się ni to serdecznie, ni to z ironią.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Ostatnio edytowane przez Cold : 26-03-2007 o 21:44.
|